Marzyłam o perfumach Daisy a zostałam obdarowana Marc Jacobs (oryginalnie ;)) To zapach z 2001 roku, który jest opisywany jako wariacja na temat gardenii.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: tuberoza, bergamotka nuta serca: gardenia, jaśmin
nuta bazy: imbir, cedr
Po kilku miesiącach nieśmiało ich użyłam, o dziwo tym razem się polubiliśmy. Metodą prób i błędów, odkryłam ich drugą osobowość. Tą, która budzi we mnie kobiecość, dzięki której czuję się atrakcyjna. I nadal za cholerę nie wiem skąd ta zmiana? Czy Marc Jacobs jest jak wino, im starsze tym lepsze czy mój nos dojrzał i wydoroślał do takich zapachów?
Wyobraźcie więc sobie moje "O nieee!' kiedy wczoraj wydobyłam ostatnie kropli tych perfum. Mimo naszej relacji 'miłość-nienawiść' będę za nim tęskniła. Co nie znaczy, że zmieniłam zdanie co do buteleczki : nadal nie mogę zrozumieć dlaczego taki kobiecy zapach został zamknięty w tak lichym opakowaniu?
Nuty są ciekawe. Ja lubię splashe Jacobsa.
OdpowiedzUsuńA co do perfum- często też pora roku ma wpływ na zapach, temperatura naszego ciała. To raczej nie perfumy się zmieniły, a Ty i otoczenie, dlatego całkiem inaczej się teraz rozwijają.
Na Splashe się czaję ale nigdzie nie mogę dostać, a co do perfum masz rację, tylko ja lubię dorabiać sobie własne ideologie ;)
UsuńMi się jeszcze takie coś nie zdarzyło. Jak zapach mnie odrzucał to to już się nie zmienia :)
OdpowiedzUsuńja mam Daisy i jestem zakochana po uszy! obserwuję i zapraszam do mnie na martasrarta.pl :)
OdpowiedzUsuńTeż w końcu dorobiłam się Daisy :)
UsuńZakochałam się kiedyś w jednym z zapachów Versace, a później nigdzie nie mogłam go znaleźć. Nie mam pojcia czy przez zmianę buteleczki, czy z innego powodu. a ten bardzo ładny jest :>
OdpowiedzUsuńZłośliwość rzeczy martwych ;)
Usuń