W zeszłym miesiącu udało mi się zdenkować LUSHową maskę do włosów blond Marilyn. Nasza znajomość była, niestety, długa i niezbyt, niestety, owocna. To chyba przez to trochę zniechęciłam się do dalszego testowania produktów LUSH. Miałam wobec niej wielkie oczekiwania tym bardziej, że w Internecie zgarnia w większości same pozytywne recenzje.
Ta maska do włosów zawiera w sobie wszystko czego potrzebujemy żeby delikatnie rozjaśnić włosy. Rumianek, cytryna, szafran, olej lniany. Brzmi jak mały cudotwórca, prawda? Kiedy używałam tej maski miałam jeszcze włosy za łopatki, które w tamtym okresie farbowałam sama w domu.
Pierwszą aplikację wykonałam według LUSHowych wskazówek czyli maskę nałożyłam na suche włosy. I to był chyba błąd bo maska wsiąknęła we włosy a ja zużyłam pół opakowania. Po zmyciu maski włosy były miękkie ale co z tego skoro moje włosy miały lekko pomarańczowy kolor? Drugie i trzecie podejście (bo tylko na tyle starczyło mi 225g maski) były trochę lepsze. Nałożyłam Marilyn na zwilżone włosy ale po zmyciu nadal widziałam tam przebłyski rudości. Sama konsystencja maski też pozostawia wiele do życzenia, jest to bardzo rzadki mus przez co przy nakładaniu chlapałam nią dookoła co też dodatkowo obniżyło jej wydajność. Tylko za pierwszym razem trzymałam ją na włosach przepisowe 20 minut. Nasze kolejne dwa spotkania były trochę dłuższe bo miały niecałą godzinę. Efekty nadal były średnie.
Gdzieś w Internecie czytałam, że maska ma świeży, cytrynowy zapach. Ja cytrusów tam nie wyczuwałam a zapach był duszący, i bardzo nieprzyjemny a może i nawet lekko chemiczny.
Możliwe, że pomarańczowe włosy były efektem tego, że stosowałam drogeryjne farby ale nic nie wytłumaczy tej żałosnej wydajności. Nawet teraz kiedy mam krótkie i profesjonalnie farbowane włosy nic nie przekona mnie do kolejnych testów tej maski. Nie mam ochoty wyrzucać 13 euro w błoto.
Znacie Marilyn? Sprawdziła się na Waszych włosach?
Buziaki,
Gosia
Oj tonie ładnie ze strony Marilyn ze tak potraktowała Twoje włosy. Osobiście maski nie znam ale nie palam chęcią by ja poznać.
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie miałam nic z tej firmy, ale bardzo chciałabym wypróbować :) szkoda, że maska się u Ciebie nie sprawdziła
OdpowiedzUsuńPierwsze skojarzenie do Marilyn to Monroe :D Może dlatego, że nie znam się zbytnio na LUSHowych łakociach :) Choć ten nie jest niestety takim słodkim czymś. :D
OdpowiedzUsuńCiekawe czy jest taka maska do włosów ciemnych. Była dziś w LUSH, ale akurat na maski nie spojrzałam, bo pochłonęły mnie świąteczne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńSzkoda,że się nie sprawdziła.Ja z Lush uwielbiam szampon Big :)
OdpowiedzUsuńnie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńNie znałam tej maski, czekam właśnie na moje pierwsze zamówienie z Lusha :)
OdpowiedzUsuńNiedobra Marilyn, niedobra...ale muszę przyznać, że wygląda jak bananowy shake :)
OdpowiedzUsuńHa ha ha, jesteś niesamowita, Esiu :)
Usuńtaka cena za 3 użycia, które w dodatku nic nie poprawiły a jeszcze pogorszyły? to ja podziękuję :/
OdpowiedzUsuńu/ zrobiło kuku
OdpowiedzUsuńNawet bym nie sięgnęła po nią, bo mam ciemne włosy. Szkoda, że się u Ciebie nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńZ wydajnością kompletnie leży :(
OdpowiedzUsuńnie znam, ale jestem ciekawa czy maska hair doctor lusha jest godna zakupu
OdpowiedzUsuńKosmetyki włosowe Lush w ogóle mnie nie kuszą.
OdpowiedzUsuńSzkoda ze Marylin się nie sprawdzila :( ja mam szampon w kostce New I jakoś nie dam rady go używać zapach mi przeszkadza troszkę za mocny.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że się nie sprawdziła ;/
OdpowiedzUsuńpierwszy raz o niej słyszę;)
OdpowiedzUsuńNie rusza mnie lush zupełnie, więc i rozczarowań brak.
OdpowiedzUsuńpierwszy raz ją widzę, ale bardzo bardzo cienko wypadła...
OdpowiedzUsuńNie znam i chyba nie poznam ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej maski i chyba nawet sie nie skuszę, bo ani nie chcę rozjaśniać włosów i ani nie chcę, by tak jak Tobie moje włosy zrobiły się rude :)
OdpowiedzUsuńna Twoim miejscu porządnie bym się zeźliła :/
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej masce i nie mam zamiarów. Moim celem jest przyciemnienie włosów, zwłaszcza po moim żółtym blondzie, który jeszcze jakiś czas temu miałam na włosach ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o niej słyszę, ale nie jest dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziła bo wygląda całkiem zachęcająco...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się u Ciebie nie sprawdził :/
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, że nie za fajna..
OdpowiedzUsuńOj, ja też bym nie chciała jej spróbować.
OdpowiedzUsuńJa tez zawiodlam sie lushowymi produktami do wlosow ;) moze jeszcze kiedys na cos sie skusze, ale watpie...
OdpowiedzUsuń