Nigdy nie ukrywałam, że preferuję dość kryjącą tapetę na twarzy a moim ulubionym podkładem jest Studio Fix z MAC, zawsze mam jego buteleczkę w zapasie. Jednak w mojej małej kolekcji podkładów znajdą się też produkty lżejsze, trochę mniej kryjące, o innym wykończeniu. Bez wątpienia Le Teint Touche Èclat z YSL taki jest - lekki, nadający cerze blasku i kryjący niedoskonałości.
Spośród 22 (w Polsce dostępnych jest tylko dziewięć) odcieni wybrałam dla siebie B30, jest niemal identyczny jak NW15 z MAC a idealnie stapia się z kolorem cery. Podkład zamknięty jest w przepięknym szklanym flakoniku, który nawiązuje do słynnego rozświetlacza w pisaku tej firmy.
YSL Le Teint TE jest bardzo kremowy, nie pozostawia smug.
Daje półmatowe wykończenie, rozświetla, zmiękcza rysy twarzy. Najbardziej lubię używać go palcami, uzyskuję wtedy dość naturalny efekt, gdzie krycie jest lekkie w stronę średniego. Nakładany jajkiem RT daje średnie krycie ale z dość mokrym wykończeniem.Najlepsze krycie uzyskuję nakładając podkład pędzlem Hakuro ale robię to bardzo rzadko, przecież po Le Teint TE sięgam kiedy chcę osiagnąć lekki, dziewczęcy wygląd. Niezależnie od techniki aplikacji podkład nie wchodzi w pory, wyrównuje koloryt i sprawia, że cera wygląda świeżo i lekko, twarzy pokryta jest delikatną powłoczką. Według mnie to produkt dający efekt photoshopa - muszę jednak zauważyć, że nie mam znacznych przebarwień, a te które pojawiły się po zeszłorocznej chorobie są już niemal niewidoczne.
Le Teint Touche Eclat to nie tylko świeży wygląd, ale także orzeźwiający, ogórkowy (?) zapach. Dla niektórych to szczegół ale ja to doceniam bo spotkałam się już z śmierdzielami.
Podkład zazwyczaj tylko lekko przypudrowuję w strefie T - najczęściej sypańcem z LUSH ale muszę uważać żeby nie przesadzić, inaczej po kilkunastu godzinach ta mieszanka waży się w okolicach nosa. Niemniej jest to podkład, który nie wymaga poprawek i wygląda dobrze od aplikacji do demakijażu. Nigdy mnie nie podrażnił, nie przesuszył, nie ściemniał.
YSL Le Teint Touche Eclat to podkład, którym uzyskamy zdrowy i wypoczęty wygląd. Niestety, podejrzewam, że nie sprawdziłby się na tłustych cerach i tych z mocnymi przebarwieniami i niedoskonałościami, ale warto przetestować jego próbki. Tylko uwaga, ten 30ml podkład w Douglas kosztuje 219zł, w Sephora tylko 209zł co i tak jest dość kosmiczną ceną ;)
uwielbiam ten podkład, jest jednym z najlepszych - o ile nie najlepszym :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam kiedyś na YT porównanie tego podkładu z Revlon Nearly Naked.
OdpowiedzUsuńI jak oba wypadły?
UsuńA ja słyszę o nim pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńMam od niedawna i jest miłość. Świetnie mi się sprawdza - zakupowy strzał w dziesiątkę. W każdym razie, kupiłam w Douglasie (ale ze zniżką) i z tego co pamiętam, to kolorów do wyboru było więcej. Chyba z 5 czy 6 :) Może zależy to od sklepu :)
OdpowiedzUsuńPrzecież strzeliłam babola, w Polsce dostępnych jest dziewięć odcieni, już poprawiłam ;)
UsuńNie testował am ale lubię takie delikatne krycie. Póki co mam jedna nowość, może ten będzie następny... ;-)
OdpowiedzUsuńTeż lubię, jak kosmetyki ładnie pachną :) A zapach ogórka uwielbiam, też bym to doceniła ;)
OdpowiedzUsuńjako podkładowy freak chcę go! ale rozsądek mówi STOP :D
OdpowiedzUsuńPodkładów nigdy nie za wiele ;)
UsuńTo pewnie dla mnie nie byłby dobry:)
OdpowiedzUsuńLubię tego typu podkłady i sądzę, że byłabym z niego zadowolona. Muszę przejść się po próbkę :)
OdpowiedzUsuńU mnie się nie sprawdził, zdecydowanie zbyt duży glow mi fundował na twarzy. Nawet gdy moja cera była mieszana w kierunku suchej, to po chwili świeciłam się jak choinka :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym zapachem :)) Cena rzeczywiście wysoka, ale czasami za dobre rzeczy trzeba troszkę więcej zapłacić :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie od dawna <3
OdpowiedzUsuńCena jest zaporowa :P Ale jeśli to dobry produkt, to może warto? ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny, może wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńCena kosmiczna owszem ale jesli podklad jest dobru to warto zainwestowac
OdpowiedzUsuńYSL to moje marzenie ♥ B30 czyli Twój dla mnie zbyt ciemny, wyglądałabym jak marchew ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam go! Zużyłam dobre 3/4 butli i na pewno dnia pewnego dobiję do dna.
OdpowiedzUsuńA Studio Fix kocham! To mój MACowy podkład numer jeden! Jestem w trakcie drugiej butli, na pewno nie ostatniej :)
mam tak samo z MACowym podkładem, ale już nie pamiętam czy to druga czy trzecia butla ;)
UsuńMam go i bardzo bardzo bardzo lubię:) Ostatnio trochę zaniedbałam, bo chciałam zdenkować dwa, ale spodobał mi się na tyle, że jak mi się skończy opakowanie, które mam, to na pewno odkupię :)
OdpowiedzUsuńBardzo go chcę wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńja mam cerę suchą normalną i kocham efekt rozświetlenia, nie lubię za to ciężkich , ryjących podkładów.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawi, na pewno go spróbuję! :)
OdpowiedzUsuńNo ja wlasnie lubie minimalne krycie dlatego glownie uzywam kremy BB, ale ten podklad mnie zaintersowal :) Cena powala, ale niestety wszystkie marki selektywne sa drogie w Pl :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńopakowanie piekne :)
OdpowiedzUsuńTez jestem fanka lekkiego krycia :D
Chyba będę musiała przetestować, jak tylko skończę testować kosmetyki clarena. Używam teraz lekkiego podkładu bb i jestem zadowolona ale chętnie przetestuję i ten.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki clarena i jak dla mnie są nalepsze
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukam lekkiego podkładu...
OdpowiedzUsuń