sobota, 24 listopada 2012

Tusz do rzęs z Essence czyli mały zwyklaczek

Miał być post z pazurem dnia ale nie wyszło. O ile pomysł był dobry to wykonanie już nie bałdzo. No cóż, będę jeszcze próbować może w końcu się uda. Skoro nie będzie o paznokciach to będzie o jednym z produktów Essence. Jak wiecie z postu o MACowym tuszu do rzęs uwielbiam czarne, teatralnie pogrubione i wydłużone rzęsy. Multi - Action False Lashes Mascara z Essence to podobno Innowacyjna formuła, która natychmiast nadaje rzęsom nieprawdopodobną objętość, długość i gęstość. Za niewielką cenę każda dziewczyna może cieszyć się efektem `sztucznych rzęs` bez ich naklejania!
Tusz jest ulepszoną wersją klasycznego Multi Action - po prostu tusz do zadań specjalnych!



Ten tani jak barszcz tusz do rzęs obiecuje wiele ale niestety ... nie spełnia tych obietnic i mam wrażenie, że słowo 'zwykły' bardzo do niego pasuje. Dlaczego? Bo opakowanie ma zwykłe, szczoteczka też taka zwykława może tylko ma trochę dziwacznie powyginane włoski?
Efekt też jest zwykły. Jedna warstwa tuszu wygląda przyzwoicie, nadaje się do delikatnego dziennego makijażu. Zresztą, porównajcie same:

Rzęsy są co prawda lekko pogrubione ale ja różnicy w długości, bądź podkręceniu nie widzę, a Wy?

O, przepraszam, trochę Was oszukałam. Wspomniałam, że ten tusz jest zwykły? Jest w nim coś niezwykłego - jego beznadziejna trwałość. Nie dość, że tworzy grudki na rzęsach to osypuje się po 3 godzinach! Miałam już wiele takich kosmetyków z tej samej półki cenowej co Essence ale nigdy nie natrafiłam na tak szybko kruszący się tusz. Chciałam zobaczyć co będzie po nałożeniu drugiej warstwy i doświadczyłam efektu owadzich nóżek.

Chciałabym napisać o tym tuszu coś dobrego ale nie wiem co. Dla mnie to zwykły badziew. Moja małę serduszko pewnie da mu jeszcze jedną szansę (może dwie?)  ale całe szczęście, że nie kosztuje fortuny i nie będzie mi szkoda wyrzucić go do kosza.

Poznałyście się z tym tuszem? Jakie zrobił na Was wrażenie? 


                                                            post signature

18 komentarzy:

  1. czyli jakby nie patrzeć bubelek ;) niestety

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie miałam tego tuszu :)
    Nienawidzę jak tusz mi się osypuje, miałam tak z tuszem Maybelline The Collossal ;<

    Zapraszam :) http://delancydame.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam kiedyś ten rózowy i też okazał sie porażką. Nie wiem dlaczego niektóre dziewczyny nim się zachwycają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widziałam takie opinie o jego świetności, może tylko nam trafiły się felerne egzemparze?

      Usuń
  4. nie miałam go nigdy:)

    dziękuję za odwiedzinki i zapraszam ponownie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lepiej zebyś nigdy go nie miła ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O proszę taka solidna firma się wydaje. Ja miałam tak z tuszami Maybelline - jak dla mnie kompletna katastrofa. Ale zamówiłam właśnie tusz z AVONu, co prawda opinie na wizażu rewelacyjne, ciekawe czy tak samo rewelacyjny będzie efekt u mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z essence kupuję tylko lakiery, na tusz bym się nie skusiła:P pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz bardzo żałuję, że go kupiłam. Na szczęscie na błedach człowiek się uczy ;)

      Usuń
  8. ja jakoś nie przepadam za essence ;P Kupiłam chyba dwa od nich lakiery beznadzieja schodziły na drugi dzień, błyszczyk robił mi konturówkę na ustach. Jakoś za tą firmą nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja też nie. Ale co jakiś czas zapominam o tym i znowu coś kupuję.

      Usuń
  9. faktycznie, owadzie nozki jak malowane :D mialam ochote go sprobowac, zachecona dzialaniem I Love Extreme, ale chyba zrezygnuje :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie warto, niby dużo nie kosztuje ale po kupiwać coś co będzie bublem?

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, jest mi bardzo miło, że chcecie mnie czytać :)
Jeżeli podoba Ci się mój blog, zostań ze mna na dłużej i badź moim obserwatorem.