sobota, 23 lutego 2013

Piękna opalenizna na zawołanie?

Czyli o czym powinnyśmy pamiętać przy nakładaniu samoopalacza?

Nie wiem jak Wy ale w ciągu zimy jestem przeraźliwie blada. Co prawda, w lato łatwo się opalam, od razu na brązowo, ale mieszkając w Krainie Deszczowców słońce nie raczy mnie swoją obecnością zbyt często ( a kiedy już wyjdzie to ja, jak na złość, jestem w pracy). Dodatkowo, opalona czuję się ... szczuplejsza. Dlatego co jakiś czas pozwalam sobie na zaaplikowanie samoopalacza. A żeby uniknąć wpadek, stosuję się do kilku reguł. Jakich?

Bez odpowiedniego przygotowania cała operacja nam się nie uda. Dzień przed aplikacją wykonuję peeling całego ciała, ze szczególnym uwzględnieniem łokci, nadgarstków, kostek, rąk i stóp. Przy okazji, pozbywam się też niepożadanego owłosienia. Kolejnym krokiem jest nawilżenie łokci, kolan, kostek, dłoni i stóp. Dzięki temu, na tych miejscach nie pojawią nieestetyczne pomarańczowe plamy.
Nie poradzimy sobie bez odpowiedniego sprzętu czyli łapki/aplikatora do samoopalacza. Raz popełniłam ten błąd i nałożyłam produkt gołymi rękami. Nie muszę chyba mówić jak wtedy wyglądały?
Bezpieczna aplikacja czyli nakładając samoopalacz na łydki, resztki produktu wcieram w kolana i kostki. Nakładając go na kończyny górne, to co zostanie na łapce, wcieram w dłonie i łokcie.




Każdy samoopalacz ma różny czas wchłaniania, czyli kolejna rzecz na którą trzeba zwrócić uwagę. Żeby przedłużyć żywotność nawilżam i nawilżam. W ciągu doby unikam też wysiłku fizycznego (he, he tego nie trzeba mi dwa razy powtarzać), pot może przyczynić się do powstania plam.

Korzystacie z takich produktów? Możecie podzielić się jakimiś sztuczkami dotyczącymi ich nakładania? 

                                                                                                           Buziaki,
                                                                                                        


41 komentarzy:

  1. Słyszałam o nim co nieco ;) Ja lubię balsam brązujący z Lirene;) jest na prawdę fajny;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Samoopalacza nie używam, bo znając moje szczęście katastrofa gotowa:) Ale balsamy brązujące jak najbardziej:) Kilka śmiało mogę polecić:P

    OdpowiedzUsuń
  3. post przyda się na lato :) jeszcze nie używałam samoopalacza, ale może dzięki tobie spróbuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie używałam samoopalacza, i raczej nie będę go próbować .

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tam zawsze jestem blada :) takie zycie Mroza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam raz styczność z samoopalaczem i zdecydowanie szybko znalazłam się pod prysznicem ;p Smród standardowej substancji w tych kosmetykach mnie odrzuca. Opalone to lubię mieć nogi od razu lepiej wyglądają chociaż jakoś nie zależy ma na opalaniu no chyba, że na imprezie gdzie mam odkryte ramiona to wtedy kombinuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? A ja jeszcze nie spotkałam się z takim co śmierdzi i mam nadzieję, że się nie spotkam :)

      Usuń
  7. Ja kiedyś wieczorem nałożyłam samoopalacz, a rano miałam wf - jednak na szczęście żadne plamy nie powstały :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ostatnio polubiłam swoją bladą karnację - nie bawię się w takie rzeczy, ale pewnie mi się jeszcze 50 razy zmieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przepadam za samoopalaczami.

    OdpowiedzUsuń
  10. lubię i używam samoopalaczy St. Tropez i rossmannowskiego do ciemnej karnacji. Oba polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. St.Tropez też należy do moich ulubieńców a ten na zdjęciu jest równie dobry tylko o wiele tańszy :)

      Usuń
  11. nigdy mnie nie skusiło na samoopalacz, może kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy szykuje skore czy nie- zawsze mam plamy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie! Właśnie runęła moja teoria, że z dobrym przygotowaniem nie ma szans na plamy! ;)

      Usuń
    2. no przykro mi :P nawet se taką rękawicę sprawiłam, żeby sunąć gładko i szeroko. I nic.

      Usuń
  13. Jakoś nie jestem przekonana do samoopalaczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. mnie zawsze robią się plamy dlatego nie korzystam

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja się boję samoopalaczy, nawet nie tyle nakładania, co dobrania złego odcienia. Mam skórę w kolorze mąki, także zdarzało już mi się aspirować do zostania Chinką ;) Nie ma nic lepszego niż żółte plamy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żółte plamy? Nie mogę sobie tego wyobrazić ;)

      Usuń
  16. w tym roku planuję zacząć używać samoopalacza, gdy będę chciała wystawić nogi na światło dzienne, ale swoich bladziochów nie pokażę, więc trzeba będzie je (i nie tylko nogi) posmarować :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ja uwielbiam tylko samoopalacze od fake bake :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi ich opakowania się nie podobaja dlatego nigdy nie miałam ale jeżeli mówisz, że warto ;)

      Usuń
  18. Nigdy nie używałam samoopalaczy, jak już to lekko brązujący balsam, ale jakieś 2 lata temu polubiłam swoją bladą skórę i nawet nie chcę jej opalać :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie używałam nigdy samoopalacza;) Jakoś mnie to nie jara..

    OdpowiedzUsuń
  20. dużo słyszałam na temat tego samoopalacza. sama jednak nie mogę się przekonać do stosowania :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, jest mi bardzo miło, że chcecie mnie czytać :)
Jeżeli podoba Ci się mój blog, zostań ze mna na dłużej i badź moim obserwatorem.