niedziela, 3 marca 2013

Lutowe denko ... Oczekiwałam cię.

Cześć :)
Nigdy nie zgadniecie jak bardzo brakuje mi blogowania! Co prawda staram się podglądać Wasze blogi ale oglądanie zdjęć na małym wyświetlaczu telefonu to nie to samo. Postanowiłam jednak, że nie dam się problemom z Internetem i  denkowa notka pojawić się musi.
Co zdenkowałam w tym miesiącu?


Grupowe zdjęcie już za nami, pora na kilka słów o podejrzanych.


Veet plastry do depilacji dla skóry normalnej.  O ile zazwyczaj plastry Veet  nigdy nie robiły tego co miały robić o tyle ich różowa wersja mnie zachwyciła. Przekonałam się, że domowa depilacja plastrami może być bezbolesna, skuteczna i w miarę przyjemna. Na pewno kupię jeszcze raz, muszę tylko rozejrzeć się za większym opakowaniem z z 40 plastrami.


Garnier dwufazowy płyn do demakijażu. Pisałam już o nim tu klik, zdania nie zmieniłam. Mam już jego następcę ale może kiedyś do niego wrócę.

Nivea Baby Łagodny Szampon i Płyn do Kąpieli 2 w 1. Zdenkowany razem z mamą. Ona używała go jako szamponu, mi służył za coś do mycia pędzli. Mama twierdzi, że jako szampon spisał się dobrze. Nie podrażnił skóry głowy, miał delikatny zapach i kupi ponownie.


DKNY Be Delicious Fresh Blossom Juiced. Perfumy za którymi na początku szalałam potem ta miłość trochę osłabła żeby znowu zachwycić mnie ich zapachem. Niestety, Google podpowiada mi, że te perfumy były limitowaną edycją. Szkoda.

Thierry Mugler, próbka perfum Alien.  Kolejny zapach, który zawładnął moim sercem, muszą być moje!

Weleda, różany wygładzający krem na noc o którym pisałam niedawno, o tu klik. Niestety, moje przypuszczenia się sprawdziły i to on był sprawcą tego wysuszenia o którym Wam wspominałam. Na pewno nie pokuszę się o zakup niczego z tej serii.



Beeline,  Ginseng czyli kolejne witaminy tym razem w formie tabletek musujących. Nie zanotowałam niczego szczególnego w ich działaniu.

Berocca, Boost,  kolejna porcja witamin w tabletce. Nazbierało mi się takich produktów, próbuję je ‘wykończyć’ ale po jednej tabletce nadal nic nie wiem ;)

Amie, Spring Clean Cooling Mask. Maseczka, która dołączona była do She Said Beauty. Pachnie bardzo orzeźwiająco. A jak z działaniem? I tu zdania są podzielone. Moja siostra twierdzi, że zaraz po nałożeniu musiała ją zmyć bo zaczęła piec ją skóra. Za to my z mamą byłyśmy zadowolone z tej maseczki, nasza skóra była oczyszczona, miękka i przyjemna w dotyku. Chętnie kupiłabym ją jeszcze raz.




Brak Internetu sprawił, że jeszcze raz przetrzepałam moje zasoby kosmetyczne. Wygrzebałam cienie do powiek, których nie używałam i raczej nie będę używać. Cienie Essence, nie mam pojęcia jak one się u mnie znalazły bo nie są to kolory, których używam. Paletka cieni to kolejna rzecz, którą znalazłam w GlossyBox. Podobno te cienie są bardzo popularne w Hiszpanii. O ja niedobra! Nie poznałam się na nich! Dla mnie są słabo napigmentowane a ta zieleń trochę mnie przeraża. Jak dla mnie za bardzo pachną taniochą.



W tym miesiącu do kosza trafił też tusz Essence o którym pisałam tu klik. Leżał nie używany od kilku miesięcy, to już ten czas na pozbycie się go.

Nadszedł też czas na Kohl w tubce. Niestety, zapomniałam o tym arabskim cudzie, który zdążył wyschnąć. Swego czasu baaardzo się z nim lubiłam, chętnie nabyłabym drugi egzemplarz ale nie wiem nawet gdzie tego tutaj szukać.

To by było wszystko w tym miesiącu, jestem dumna ze swojego denka :)  Tymczasem biegnę popatrzeć na Wasze dokonania chociaż wiem, że moje zużycia nie dorastają do pięt zużyciom niektórych z Was ale zobaczycie, jeszcze kiedyś Was prześcignę ;)

                                                                                                               Buziaki, 
                                                                                                          

50 komentarzy:

  1. wszelakie DKN-y paluje wielką miłością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam cytrynowe DKNY - najpierw zachwycił a teraz trochę mi przeszło..za to Therry love it :) ale bardziej niż aliena wolę angela którego pokochałam miłością nieśmiertelną heh:) ale eee aleee Widzę Bazie - wiosna wiosna :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytrynowe? Nawet nie wiedziałam, że takie są, trzeba będzie się za nimi rozejrzeć :)
      Wiosna pełną parą :)

      Usuń
  3. Zielonego cienia nigdy na powiekach nie miałam i raczej mieć nie będę :P gratuluję denek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta paletka z glossy boxa faktycznie nie wygląda zachęcająco

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie ostatnio denko nie idzie zbyt dobrze, jednak mam nadzieję, że w marcu się trochę zwiększy :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja kończę DKNY Be Delicious Candy Apples w czerwonym opakowaniu :) Kiedyś jakoś bardziej się nim zachwycałam, teraz trochę mniej, w sumie nie wiem czemu. Ale i tak go lubię :)
    Co do płynu z Garniera mam takie same odczucia :( Tłusta warstwa jaką zostawiał mnie odstraszyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerwone też mi się marzy, za to miałam już zielone i też podbiło moje serce :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Już idę wytłumaczyć :)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. Chyba muszę się tym zainteresować, bo mnie zaciekawiłaś ;)

      Usuń
  8. Całkiem sporo Ci się tego uzbierało :) Ja zbierałam zużycia, ale jakos powoli mi to szło i ostatnio po małym remoncie w mieszkaniu w ferworze wyrzucania niepotrzebnych rzeczy puste opakowania wylądowały również w śmietniku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapach Muglera cudowny! jestem fanką Angela,ale Aliena też bardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sporo tego:) I szczerze mówiąc większości nie kojarzę:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest dobrze trzeba zużywać :>

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam DKNY klasyczną wersję i bardzo się polubiliśmy.
    Z kolei dla mnie plastry VEET jak i wszystkie produkty tej firmy są mocno przereklamowane

    OdpowiedzUsuń
  13. alien też będzie kiedyś mój...
    a moje denko dopiero na koniec zimy ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że cienie z essence poszły w odstawkę, bo wyglądają dość ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszędzie denka! Jak Wy to robicie? Ja nie mogę nic zużyć! Gratuluję i zazdroszczę ; ))

    OdpowiedzUsuń
  16. spore denko :) szkoda tych cieni! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. u Ciebie są już bazie?????????
    :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Sporo kosmetyków uciekło :) ja też czasem robię taki przegląd w cieniach, to czego nie używam trafia do mamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak robię ale nie wyobrażam sobie mamy w zieleni ;)

      Usuń
  19. ooo, ciekawam tych plastrów jestem.. nigdy nie miałam, ale czasem mnie kusi kupno na próbę.. muszę się za nimi rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne sa ale i tak nie zastapia prawdziwego ciepłego wosku :)

      Usuń
  20. Jeśli chodzi o Veet, to zastanawiam się nad ich kremami do depilacji... Plastrów też nigdy nie używałam. Boli? Usuwa wszystkie włoski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wczesniej bolało teraz się przywyczaiłam. I tak, usuwa :)

      Usuń
  21. Zawsze śmieszą mnie te opakowania-jabłka DKNY :P

    OdpowiedzUsuń
  22. mam na wykończeniu zielone DKNY, płyn z Garniera używałam i lubię ;) a zapach Thierry'ego Mugler chciałabym sobie kiedyś kupić ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Te zielone cienie jakieś takie dziwne kolory mają;p Z veet mam krem do depilacji z różowej serii i go uwielbiam;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja ostatnio też pozbyłam się nieużywanych cieni :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, jest mi bardzo miło, że chcecie mnie czytać :)
Jeżeli podoba Ci się mój blog, zostań ze mna na dłużej i badź moim obserwatorem.