Dzisiaj tekstu będzie tyci tyci. Pozwólcie, że na poczatku zasypię Was idyllicznymi zdjęciami a potem wszystko wytłumaczę. Mowa o tuszu do rzęs Lashlight z Too Faced.
Potencjalna dobra maskara. Do tego świetny gadżet dla osób takich jak ja :) Problem zaczyna się tu:
Tusz do rzęs po otwarciu okazał się być wysuszony na wiór.
Widzicie tu jakieś efekty? Ja nie a próbowałam wytuszować rzęsy przez bite kilkanaście minut.
Sprawa jest właśnie wyjaśniana z Too Faced a ten tusz trafia do torby z denkami kwietnia. Szkoda.
Przytrafiła Wam się kiedyś taka nieprzyjemna sytuacja?
Buziaki,
Szkoda, szczoteczka na prawdę wygląda fajnie.
OdpowiedzUsuńZapowiadało się całkiem, całkiem ;)
Usuńwyglada fajnie, tylko szkoda, ze byl pusty i nie moglas go przetestowac;/
OdpowiedzUsuńWiem :/
Usuńuuu porażka, a zapowiadał się fajnie :(
OdpowiedzUsuńMiał potencjał ...
UsuńZdarzyła.... ze słynnym Pytonem HR i gdybym była w innych okolicznościach, to reklamowałabym tusz. Kupiłam jeszcze jedną sztukę i jest zupełnie inna.
OdpowiedzUsuńGdyby mi bardzo zależało na wypróbowaniu tego tuszu pewnie wzięłabym drugą sztuką ale wielkiego parcia nie mam. Zresztą najbardziej zależało mi na tej podświetlanej szczoteczce :)
UsuńJa kiedyś kupiłam tak tusz z Rimmela poprostu sie zdarza szkoda bo to denerwuje
OdpowiedzUsuńDlatego teraz będę reklamować takie rzeczy :)
Usuńnie .... ale wydawał się fajny :/
OdpowiedzUsuńWydawał :/
UsuńO nie! Mam nadzieję, że uda Ci się wyjaśnić z nimi wszystko :)
OdpowiedzUsuńIdzie to jak krew z nosa ale może za chwilę coś drgnie ...
UsuńReklamacja albo plynna witamina E do srodka ;)
OdpowiedzUsuńŻebym ja jeszcze miała płynną witaminę E pod ręką ;)
Usuńw większości aptek (u Ciebie też :P) dostaniesz wit. e w kapsułkach. Przecinasz jedną i wlewasz do tuszu. Nie dość, że tusz odżyje, to będzie miał działanie odżywcze.
Usuńzdarzyło, oj zdarzyło... wrzucaj go czym prędzej do szklanki z gorącą wodą, a powinien być jak nowy, o ile coś w nim jeszcze jest, bo skoro wyschnął na wiór to na moje musiał być już otwierany i po prostu źle zamknięty, a nie daj Boże, może służył dziewczyną jako "tester" :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie był zafoliowany :/ jutro wypróbuję ten sposób z ciepłą wodą. Może coś da?
UsuńSzałowy nie jest ;D
OdpowiedzUsuńŚwiatełko mi się podobało :D
UsuńOczywiście ja jako rasowa sroka, zamiast patrzeć na tusz wypatrzyłam te piękne ozdobne jajka? :D Wysuszone tusze to swego czasu była zmora Rossmanna :/
OdpowiedzUsuńŁadne są, co? Mama wypatrzyła je w TkMaxx ;)
UsuńFaktycznie beznadziejny. Gdybyś na wstępie nie zaznaczyła, że chodzi o tusz to powiedziałabym- o ładnie wyglądasz bez pomalowanych rzęs.
OdpowiedzUsuńZła jestem, że tak wyszło :/
Usuńniestety też mi się taka sytuacja przytrafiła z tuszem YSL.. był koszmarnie suchy, a szczota mega sklejona :/ poleciał do kosza :/
OdpowiedzUsuńPierwszy raz takie coś mi się zdarzyło :/
UsuńOj;/ Niezbyt fajna sytuacja;/
OdpowiedzUsuńopakowanie ma bardzo ciekawe- i to lusterko i światełka;) szkoda, że trafił Ci się taki egzemplarz. Mam nadzieję, że sprawę uda się pomyślnie załatwić;)
OdpowiedzUsuńIdealny gadżet dla osób takich jak ja :)
UsuńU mnie podobnie było z tuszem theBalm :/
OdpowiedzUsuńReklamowałaś?
UsuńPodobnie miałam z tuszem z Astora, Play in Big. Przez kilkanaście minut nakładania, byłam zadowolona. Po półgodzinie spojrzałam w lustro o cały tusz znajdował się nie na rzęsach, a pod moim oczami. Wyglądałam jak urocza panda!
OdpowiedzUsuńPandy rządzą :)
UsuńSzkoda, że czasami trafiają się tylko takie felerne sztuki, no ale jak się człowiek raz sparzy to więcej nie spróbuje;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie przez co trochę jestem zrażona do Too Faced ...
UsuńMi się kiedyś zdarzały takie niespodzianki, ale to raczej tuszy za 5-10 zł, więc nawet nie było sensu wyjaśniać. Tutaj to rzeczywiście polecieli w kulki. Czekam na wieści w tej sprawie, ciekawe jak zachowa się firma :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sprawa wyjaśni się w przyszlym tygodniu ...
Usuńna moich ręsach tusz zawsze długo się trzymał, nie wiem tylko czy to ich zasługa czy po prostu nie trafiłam na felerny produkt :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Jak coś jest suche to nie ma jak sie trzymać na rzęsach ;)
UsuńNie miałam takie sytuacji bo zwykle wybieram tusze te z tyłu jeśli są to te drogeryjne. Wtedy wiem, że nikt mi się do nich nie dobierał. A reanimacja tuszu to zwykle kilka kropel toniku lub duraline z inglota.
OdpowiedzUsuńTen tusz był zafoliowany dlatego nie spodziewałam się takiej niepodzianki :/ nie wiedziałam, żetonik może uratować tusz?
Usuńdość dziwna ta szczoteczka ;/
OdpowiedzUsuńTzn.?
UsuńOj mi też się trafiła taka anty-przygoda z MF 1000 calorie - potężne rozczarowanie..a ostatnią porażką był Hypnose Star Lancome - osypywał się po paru minutach tworząc malowniczą abstrakcję pod oczami:)
OdpowiedzUsuńSzkoda - ciekawe właśnie czy CI się trafił taki egzemplarz czy generalnie są do niczego..zamysł był superowy;)
Czyli nie jestem sama w tej niedoli... Trochę to pocieszające :)
Usuńnie miałam takiej sytuacji, ale zawsze boję się, że kupię tusz, a tu taka Sahara :/
OdpowiedzUsuńA ja nigdy o tym nie myślałam ...
UsuńNic nie widać. Chyba stara ta maskara.
OdpowiedzUsuńNo na to wyglàda.
UsuńA to Ci niespodzianka.. Może jakiś felerny egzemplarz?
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej :/
UsuńOj myślałam , że to zdjęcie przed a nie po .
OdpowiedzUsuńFaktycznie z rzesami nie zrobil nic a nic no i ,ze az taki wyschniety ??szkoda :(
OdpowiedzUsuń