Ale nie będę już przedłużać, co pożegnałam w październiku?
Jak widać królowały masła do ciała :D Najgorsze, że w kolejce do zużycia jest ich więcej a ja mam okropnego lenia w tyłku kiedy przychodzi do smarowania się. Też tak macie? Tak jak zawsze podzieliłam wyrzutki na mniejsze grupy.
Twarzowo sytuacja prezentuje się tak. Olay Total 7 Effects krem i podkład 2w1. Najjaśniejszy odcień nadał był dla mnie zbyt ciemny i używałam go tylko w lato. Gdyby tylko był trochę jaśniejszy byłby produktem idealnym. Złoty scrub do twarzy Organic Therapy o którym pisałam tu KLIK. Ulubieniec pod względem zdzierającym, chcę więcej! Woda micelarna Bourjois, no nie ogarniam zachwytów nad tym produktem. Jasne, robi to co ma robić ale nie będę śpiewać jej hymnów pochwalnych. Ja chyba w ogólnie nie należę do obozu miłośników płynów micelarnych. A może nie potrafię ich tylko docenić? Tonik do twarzy LUSH o którym pisałam tu KLIK. Miałam małe załamanie nerwowe kiedy się skończył. Niestety narazie nie planuję zakupów LUSHowych i muszę zadowolić się innymi tonikami. Na koniec zostawiłam, żel do powiek FlosLek. Pisałam Wam o naszej niemiłej przygodzie tu KLIK. Zrobiłam potem mały eksperyment i nałożony na niepodrażnioną skórę znowu zaserwował mi niemiłe pieczenie. Wyrzucam bez żalu. Zdecydowałam się nawet na pisać do FlosLeku i opisać im moją historię, grzecznie zapytałam co mogło mnie uczulić. Odpowiedzi nie doczekałam się do dzisiaj, Trudno, płakać nie będę. Inwestować w kosmetyki tej firmy też nie.
Masło do ciała Au Lait The Scottish Fine Soap. Kosmetyki tej firmy lubię przede wszystkim za zapach. To masełko nawilżało i sprawiało, że skóra była jedwabiście gładka i przyjemna w dotyku. Grejprfutowe masło The Body Shop polubiłam za zapach. Narazie nie mam jednak zamiaru kupować kolejnego produktu tego typu z TBS. Produktów tego typu mam w zapasie na kolejny rok z górką. Nivea jak Nivea. Smarowałam tym kremem łokcie i kolana przed nałożeniem samoopalacza. Dawał radę ale szału nie było. Kolejne masło do ciała tym razem z Ziaji, uwiodło mnie swoją treściwością i rześkim zapachem.
Żel pod prysznic Radox bardzo mnie rozczarował. W opakowaniu pachniał dojrzałą soczystą wiśnią a pod prysznicem zamieniał się w chemiczny smrodek. W dodatku był bardzo lejący i wydajność bardzo zmalała. Niestety mam w zapasach jeszcze jeden egzemplarz. Mgiełka do ciała Mist you madly od Soap&Glory pachniała ładnie ale tylko w małych ilościach przez co towarzyszyła mi przez ponad dwa lata. Chyba do niej nie wrócę. Peelingowe skarpetki do stóp Holika Holika o których pisałam tu KLIK. Drugie i na pewno nie ostatnie opakowanie. Robi z moimi stopami cuda i kosztuje grosze. Czego chcieć więcej?
Kurczę, na laptopie to zdjęcie wygląda normalnie. Dlaczego Blogger sprawił, że wygląda jak zrobione kalkulatorem? Ostatnie już opakowanie tabletek na skórę, włosy i paznokcie. Tabletki w niczym nie pomogły i zaczęłam pić drożdże. O dziwo mi smakują i piję je z przyjemnością.Olejek do włosów z dodatkiem oleju arganowego to moje małe odkrycie. Ma lepszy skład od MoroccanOil i nie kosztuje fortuny. Polecam!
Pożegnałam się też z tuszem do rzęs MAC Haute&Naughty. O nim napiszę oddzielną recenzję bo uważam go za kosmetyk warty uwagi i bardzo się z nim polubiłam. Nadszedł też koniec dla kolejnego MACowego produktu czyli Penultimate Eyeliner. O nim pisałam już w zeszłym roku o tu KLIK Lubiłam go ale już do niego nie wrócę. Lakier do paznokci Essence zgęstniał okropnie i tak zakończył swój marny żywot.
Miniaturka płynu do demakijażu Bi-Facil Lancome okazała się całkiem przyjemna w użytku i chyba pokuszę się o pełnowymiarowy produkt. Kojąco nawilżający balsam Dr.Lipp zgodnie z radą Zoily, miałam zamiar użyć do zabezpieczania końcówek włosów. Zwątpiłam jednak kiedy zobaczyłam jak bardzo jest gęsty i tępy. Wysmarowałam nim jedną stopę bo tylko na tyle mi starczyło. Glinka do twarzy Monu to bardzo fajny produkt ale opakowanie nie pozwoliło mi na wydobycie sporej części zawartości. Maseczka peel off Montagne Jeunesse to jeden z moich ulubieńców z tej firmy. Oczyszcza i relaksuje. Próbeczka serum do twarzy Idealia od Vichy to jeden wielki niewypał i na twarzy miałam mało twarzowe wiórki produktu.
Niech mi ktoś powie dlaczego te zdjęcia są tak dziadowe pod względem jakości? Z denkowców to wszystko, chyba jest dobrze? Jak Wasze denka?
Buziaki,
Gosia
Takie duże denko, a niczego oprócz kremu Nivea nie znam :-(
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach tej serii Ziaja Sopot Spa, działa na mnie niesamowicie orzeźwiająco :)
OdpowiedzUsuńspore denko :) gratuluję :*
OdpowiedzUsuńoczywiście zastraszającej większości produktów nie miałam :D
Fajnie = wygląda jakby Twoje denka były na suto zakrapianej imprezie :) Jeśli chodzi o jakość - to winowajcą jest g+ odznaczyć autokorektę trzeba :)
OdpowiedzUsuńFajne denko. :) Czekam na recenzję tuszu MACzka. :)
OdpowiedzUsuńWg mnie ten krem Nivea do niczego się nie nadaje :/ strasznie go nie lubię. U mnie denka brak, bo jakoś nie miałam weny, ale obiecałam sobie, że w listopadzie zrobię denko :) W końcu mnie to zmotywuje do wykańczania moich kosmetyków, a nie do zostawiania resztek na dnie :P
OdpowiedzUsuńU mnie z kolei masła, czy inne specyfiki do nawilżania ciała to podstawa podstaw, lubię się nimi smarować :D
OdpowiedzUsuńSpośród Twoich denkowców znam tylko Bi-Facil i grejpfrutowe masło TBS - obydwa produkty dobrze wspominam.
Poza tym, zachciało mi się toniku z LUSH :)
ale spore denko :) i jakie tło fajne,trochę święta czuć dzięki tym lampkom :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się kolor tego lakieru Essence :)
OdpowiedzUsuńSpore denko , dużo ciekawych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńTotalnie nie znane mi firmy;)
OdpowiedzUsuńdużo tego!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko <3
Czaję sie na ten micelek :)
OdpowiedzUsuńDuże to denko. Peeling z Organic Therapy również bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zużycia! Peelingujące skarpety od Holika Holika są na mojej liście :)
OdpowiedzUsuńjestem w trakcie używania micela z Bourjois i jest w porządku :) Sporo zużyłaś :)
OdpowiedzUsuńZ Twojego denka miałam masło TBS w tym zapachu i tonik z Lusha, ale różany. Obecnie używam mgiełki S&G i jestem nią zachwycona.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się forma Twojego denka i przedstawienie na zdjęciach. Faktycznie, jak po imprezie. :)
Maselko Au Lait tez uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńCałkiem nieźle Ci poszło :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię zapach serii Au Lait, może jeszcze kiedyś natknę się na te produkty w TkMaxxie :D
Wlasnie uzywam tego samego RAdoxu i moj jest gesty i bardzo wydajny. Uzywam go na myjke i szalenie sie pieni. Ale faktycznie zapach zmienia sie po rozcienczeniu.
OdpowiedzUsuńWyłączyłaś już tę autokorektę?
OdpowiedzUsuńbtw niezłe dno ;)
Dobrze Ci poszło ze zużyciami :) ja ze swoich jestem zadowolona :),nawet bardzo! :)
OdpowiedzUsuńWOW denko spore ;)
OdpowiedzUsuńA pomysł na zdjęcie rewelacyjny! ;)
jak dużo!
OdpowiedzUsuńa tak poza tym to świetne zdjęcia!
gratuluję denka, piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńświetnie Ci poszło :)
OdpowiedzUsuńMega denko. Zastanawiałam się czemu nie widzę Twoich postów, wywaliło mnie z obserwowanych -.-. Ale już znów jestem na bieżąco.
OdpowiedzUsuńrzeczywiście sporo :) a jak jeszcze kupiłaś mniej to już w ogóle gratuluję ;p
OdpowiedzUsuńsporo cudowności :)
OdpowiedzUsuńAle zes sie napracowala w pazdzierniku :D
OdpowiedzUsuńDobre denko! ja mam chęc na Bi - facil Lancome, ale też kusi Chane:)
OdpowiedzUsuńNo, no ładnie Ci poszło :) U mnie z denkowaniem nie jest tak wesoło
OdpowiedzUsuńChciałabym przetestować ten płyn micelarny Bourjois :)
OdpowiedzUsuńDużo tego, większości tych produktów nie miałam okazji testować niestety :)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio nie wchodzę nawet do drogerii. Dzisiaj pierwszy raz od miesiąca kupiłam dla siebie coś kosmetycznego. Po prostu nie chce mi się wychodzić na dwór - zimno. :)
OdpowiedzUsuńwodę Bourjois bardzo lubię
OdpowiedzUsuńSolidne denko. A zdjęcia złe nie są. Robiłas po ciemnku, pewnie włączyło Ci się wysokie ISO i stąd ten szum.
OdpowiedzUsuńja tez nie podzielam zachwytow nad micelem bourjois- bardzo mnie wysuszył;///
OdpowiedzUsuńSpore denko :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie od października zaczęłam denkować, i muszę powiedzieć że fajna sprawa, mam więcej miejsca na nowe kosmetyki :D
Imponujące zużycie, moje gratulacje. A zdjęcia? Cóż, ostatnio też nie mam weny. Dzisiaj np.: fotografowałam gołębie w deszczu.
OdpowiedzUsuńZ premedytacją nie nawiązuję do zużytych kosmetyków, bo żadnego z nich nie miałam :( Mogę się tylko wypowiadać o żelu Floslekowym, bo miałam inny z tej serii. Zaś z Montagne Jeunesse testowałam plastry, całkiem interesujący produkt. Chyba nawet został mi z jeden. A właśnie, przypomniałaś mi o nim. Może jutro sobie użyję :)
świetne denko, nic nie miałam z niego, szkoda..:)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten LUSHowy tonik :)
OdpowiedzUsuńpoluję na te peelingowe skarpetki, kuszą :D
OdpowiedzUsuńGratuluję denka ;) Chyba nic z tego nie miałam, ale płyn z bourjois czeka właśnie na swoją kolej. Co do zdjęć to podoba mi się pomysł z tymi lampkami, a co do jakości zdjęć to ja nie jestem specjalistką, więc chyba ci nie pomogę :D U mnie niedawno też było denko :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie do zakupu toniku z Lusha. Nabędę go jak tylko zbiorę się do centrum :P Radox czeka na swoją kolej, trochę mnie zmartwiłaś bo pachnie rewelacyjnie :-(
OdpowiedzUsuń