wtorek, 14 stycznia 2014

LUSH Buche de Noel - czyścik do twarzy

W grudniu trafił mi się wyjazd do większego miasta. W większym mieście jest LUSH a że zawsze LUSHowe zakupy robiłam przez Internet, osobista wizyta w tym przybytku stała się jednym z głównych punktów wycieczki. Stwierdzam, że LUSHomaniactwo mi przeszło, oczywiście bylam zachwycona zapachami ale chodząc między półkami nie poczułam żadnego chciejstwa. Skusiłam się na dwa czyściki ze świątecznej limitowanej edycji - pierwszy to Let the Good Times Roll, który gościł już u mnie w zeszłym roku KLIK a drugi to Buche de Noel o którym dużo czytałam i który przez to musiał być przeze mnie przetestowany.


Nie widzę sensu w rozpisywaniu się na temat opakowanie - limitka, nie limitka, zawsze jest takie same.


Skład ma bardzo świąteczny bo znajdziemy w nim kawałki migdałów i olej z tychże, ekstrakt ze świeżych mandarynek, suchą żurawinę, masło kakaowe, olejek z drzewa sandałowego i ... brandy. Wąchając Buche do Noel przed oczami mam makowiec z ogromną ilością bakalii. Pachnie jadalnie, Bożonarodzeniowo a zapach jest nadal wyczuwalny po zmyciu pasty z twarzy.


Podobnie jak Let the Good Times Roll, żeby użyć Buche de Noel trzeba oderwać kawałek czyścika, połączyć go z odrobiną wodą aby uzyskać pastę. Sam czyścik ma mało zwartą konsystencję, jest sypki, przez co trochę ciężko rozrobić go z wodą do z a w dodatku te kawałki żurawiny i migdałów lubią się oddzielać i spływać po twarzy. Te migdały, które jednak zostaną na twarzy świetnie ją masują.
Jak działa? Nie tak jak się tego spodziewałam.


Ten świąteczny busz jest zbyt delikatny do stosowania go jako peeling, tak jak LtGTR i używam go jedynie dla wieczornej chwili przyjemności. Niestety, pomimo tego że zawiera masło kakaowe nie nawilża twarzy ale zostawia ją delikatną w dotyku. Dla mnie to trochę za mało ;)

Buche de Noel nie jest już dostępny na stronie internetowej LUSHa a ja nie mogę znaleźć rachunku ale wydaje mi się, że za ponad 250g czyściku zapłaciłam niecałe 15euro. Biorąc pod uwagę dość dobrą wydajność tego pana podejrzewam, że będzie ze mną do wakacji.

Macie jakieś doświadczenia z czyścikami LUSHa? A może nabyłyście coś z ich świątecznej serii? 

                                                                                Buziaki, 
                                                                                     Gosia



69 komentarzy:

  1. Ja uwielbiam Angels on Bare Skin :)
    Sprawdza się rewelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama chyba go uźywała i tez mówiła, że jest całkiem przyjemny :-)

      Usuń
  2. Bedziesz go zamrazac jesli chcesz zuzywac go do wakacji?

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie mam doświadczenia z LUSH :( ale mam nadzieję, że to się zmieni :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ochotę na Angels On Bare Skin.

    OdpowiedzUsuń
  5. brandy? uuuu myślę że bym polubiła Pana Świątecznego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam kawałek tego czyścika od Kasi z TheFlyingTrashcan i mi się bardzo podoba :) To w ogóle m oje pierwsze spotkanie z Lushem, więc jestem mocno podekscytowana :) Obecnie nie mogę używać peelingów, bo stosuję krem z retinolem i drugi z kwasami, muszę uważać, żeby nie podraźnić skóry, a ten czyścik doskonale się spisuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zależy kto jakie ma wymagania i potrzeby, ja lubię mocne zdzieranie :-)

      Usuń
    2. Ja też zazwyczaj lubię mozne zdzieranie, ale teraz nie chcę niepotrzebnie podrażniać skóry :(

      Usuń
  7. JA JESZCZE SIE NIE SPOTKAŁAM Z TYMI KOSMETYKAMI:( ALE JAK DORWE TEN SKLEP STACJONARNIE TO SIE SKUSZĘ:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam, ale może kiedyś dopadnę, to wypróbuję. :))

    OdpowiedzUsuń
  9. nie znam niestety nic tej firmy i raczej nie prędko dane mi będzie poznać :(

    OdpowiedzUsuń
  10. ..musze go miec! Uwilbiam Lush :)

    ps. Kochana wrzucilam 'zajawke' Twojego posta na Polskich Blogach Kobiecych na swiecie

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bardzo polubiłam się z tym panem. Pięknie pachnie, świetnie oczyszcza skórę. Nie spotkałam się u nas z taką dużą pojemnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie on nie porwał, wolę LtGTR :-D tak? Chyba nawet na stronie online można takie duże kupić?

      Usuń
  12. Gdybym miała do nich tylko dostęp ;) O świątecznrj serii mogę tylko pomarzyć.

    OdpowiedzUsuń
  13. W tym tygodniu go zdenkuję :) Bardzo fajny produkt,"uprzyjemniacz" wieczorów właśnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie Buche de Noel sprawdzał się cudownie. Skóra była mięciutka i bez najmniejszego uczucia ściągnięcia. Bardzo dobrze wspominam nasze wspólne masaże ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja od tego mam LtGTR a Buche jest tylko dla zapachu ;-)

      Usuń
  15. Pierwsze widzę i słyszę, ale wygląda wspaniale, smakowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. 3 zdjęcie od góry skutecznie mnie odstrasza :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ty wiesz że do tej pory nie miałam nic z lusha :D a ten specyfik zjadłabym łyzeczką, smakowicie wygląda :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Osobiście nic z LUSH nie miałam i tak naprawdę to po raz pierwszy czytałam o tej marce na Twoim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale świetna konsystencja , chyba po otworzeniu nie wiedziałabym czy mam to jeść czy nakładać na twarz ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj pisząc o nim zamarzył mi się makowiec :-D

      Usuń
  20. muszę przyznać, że wygląda mało apetycznie :p

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana pojechałam po niego specjalnie i juz go nie było ;( może w przyszłym roku uda mi sie go wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. no to rzeczywiście mało robi jak na taki produkt mimo t zapach pewnie przyjemny :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie miałam, ale też jakoś zakup tego kosmetyku mnie nie kusi. W LUSH'a to mam ochotę wypróbować kule do kąpieli i maseczki w pierwszej kolejności. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie lubię Lusha, choć mam go prawie pod nosem, nie mogę tam nawet wchodzić, bo od tego zapachu mnie mdli zaraz, także zapewne nieprędko stamtąd coś kupię, tym bardziej, że jak raz przezwyciężyłam smrodek, weszłam i oblukałam to wszystkie produkty mi strasznie śmierdziały i nie miałam ochoty nic kupić, tylko natychmiast wyjść:) Może ja dziwna jakaś jestem? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w sklepie te wszystkie zapachy się mieszają i też mi na początku śmierdziało ;-)

      Usuń
  25. Miałam Aqua marina i lubiłam, choć zapach nie był rewelacyjny. Ten kusi mnie od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja w ogóle jeszcze nie miałam nic z Lush'a. A co polecasz?

    OdpowiedzUsuń
  27. pierwszy raz widze taki wynalazek. wyglada fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. nigdy nie miałam takiego czyścika i nie sądzę, że się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Widzę, że Tobie też nie pożałowali tych glonów, z którymi nie ma co zrobić :D

    Temat wywałkowany przeze mnie na blogu w ubiegłym roku - robiłam porównanie busza i moich ukochanych Angels on Bare Skin, które są odrobinę bardziej peelingujące, ale w sumie bardzo podobne :)

    Ja mając najbliższego Lusha za granicą posmakowałam już wszystkiego co mnie interesowało i też już nie mam chciejstw, alleluja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To glony? Za cholerę nie wiedziałam co to jest :-p
      Za delikatny jest on dla mnie i Angels pewnie też nie przypadłby mi do gustu.
      Wiesz, że powoli też nie mam już Lushowych chciejstw? Wyczerpałam temat, teraz na tapecie jest S&G, które pewnie też za chwilę mi obrzydnie :-D

      Usuń
  30. Czyściki Lusha to moje chciejstwo...niestety niedostępne w PL, więc trzeba czekać na możliwość dorwania:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja (dzięki Tobie! ) pojechałam w grudniu po Let the Good Times Roll. Bardzo przyjemny, smakowity tylko... jak dla mnie troszeczkę za delikatny aby nazwać go peelingiem, ale nie umniejsza to przyjemności z użytkowania :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Dla mnie to dość mocny peeling :-D w takim razie Buche byłby dla Ciebie zbyt delikatny ;-)

      Usuń
  32. Nie miałam nigdy, ale na zdjęciu nie wygląda aż tak delikatnie :), kiedyś lubiłam szampony od nich ale teraz jakoś nic już mnie do nich nie ciągnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dla mnie jest bardzo delikatny. A jakich szamponów używałaś?

      Usuń
  33. zawsze zdycham do kosmetyków Lush :) tego jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ale bajer, pierwszy raz o czymś takim słyszę :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Szkoda, że w zwykłych drogeriach go nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  36. myslalam, ze uda mi sie go kupic- jednak nie wiem nawet czy byl on w naszym hiszpanskim lushu ;)
    no coz.... kupilam czyscik z pop cornem- mj ulubiony!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, jest mi bardzo miło, że chcecie mnie czytać :)
Jeżeli podoba Ci się mój blog, zostań ze mna na dłużej i badź moim obserwatorem.