Uwielbiam tusze do rzęs. Nie przepadam jednak i nie kupuję tych drogeryjnych, zupełnie do mnie nie przemawiają. Nie miałam z nimi nigdy dobrych doświadczeń. Od tuszu wymagam mocnej czerni i zrobienia z moich rzęs firanek a jak to już nie moja sprawa ;-) Nie mam też żadnych preferencji co do szczoteczki, podchodzę do tego bardzo swobodnie. Jedno jest pewne, zawsze muszę mieć w zapasie jeden tusz, jakoś mi dziwnie kiedy wiem, że nie mam żadnego następcy. Jakiś czas temu do zapasów trafił MACowy tusz In Extreme Dimension Lash (98zł/12g) a dwa miesiące temu wzięłam go w obroty. Już po tygodniu wiedziałam, że to był dobry wybór.
Muszę jednak wrócić do tej silikonowej szczoteczki. Nie da się ukryć, że jej małe igiełki świetnie rozczesują rzęsy, rozdzielając je. Jednak znalazłam w niej jedną wadę - szczota nabiera zbyt dużo tuszu i wtedy może sklejać rzęsy zostawiając na nich grudki tuszu. Radzę sobie z tym wycierając dość dokładnie szczoteczkę w chusteczkę przed aplikacją tuszu i w taki sposób uzyskuję spektakularny efekt.
Niestety nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia rzęsom ale na Instagramie (liloddietteblog) znajdziecie sobotnie zdjęcie gdzie coś tam widać ;-)
I pozostało mi odwieczne pytanie, jaki tusz do rzęs polecacie?
To mój ulubieniec;) a teraz czaje się na Dior Iconic Overcurl;)
OdpowiedzUsuńteraz namiętnie stosuję tusz od Etre Belle z Szajniboxa i ma identyczną szczoteczkę, też nabiera nieco za dużo tuszu, ale tak samo wycieram a później cieszę się cudownym efektem :)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka bardzo podobna do tuszu Boombastic z Gosh'a :-) Mój ulubieniec to 2000 Calorie Curved Brush z Max Factor. Zawsze mam go w toaletce, mimo że uwielbiam testować różne mascary (z różnych półek cenowych) Max Factor jednak wygrywa :-)
OdpowiedzUsuńtakie szczoteczki to ja lubię :)
OdpowiedzUsuńŁadne ma opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńFajna szczoteczka i opakowanie.:)
OdpowiedzUsuńRaczej wyleczyłam się z drogich tuszy i pozostaje przy półce cenowej do 50 zł ;)
OdpowiedzUsuńMa świetne opakowanie i szczoteczkę wyglądającą na wygodną ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jaki efekt daje, bo dla mnie to najważniejsze. Za taką ceną powinien być mega.
OdpowiedzUsuńJa oczywiscie polecam better than sex z too faced :) ktory jest po prostuprzewspanialy i nie wiem czy zdecyduje sie jeszcze na inny tusz- szkoda, ze nie masz zdjecia rzes, bardzo na to liczylam. Zaraz poszukam cie na insta :D
OdpowiedzUsuńChyba na tego maczka sie nie skusze, nie moge sie przekonac do silikonowych szczoteczek ;)
Nie mialam tuszu z MAC, na razie uzywam jakiegos z Esence z podobna szczoteczka, w zapasie czeka Loreal
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie szczoteczki, teatralny efekt również. Będę musiała go kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńLubię takie szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńNiezmiennie polecam Max Factor False Lash Effect w wersji czarnej podstawowej lub Clump Defy Extensions :) Ten tusz MACa z pewnością kiedyś przetestuję :)
OdpowiedzUsuńZapamiętam i przetestuję :-)
OdpowiedzUsuńJa lubię tusz Lovely i chyba przy nim zostanę na długi czas :) Poza tym mam jeszcze z Marizy.
OdpowiedzUsuńTego nigdy nie miałam, podoba mi się szczoteczka ;)
za drogo dla mnie :D
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś dwie macowe miniaturki tuszy, ale mnie nie przekonały, natomiast ten ma bardzo fajna szczoteczkę, a skoro piszesz, że sprawdza się świetnie to Ci wierzę. Może kiedyś się na niego skuszę ;)))
OdpowiedzUsuńJa mogę polecić Eyes To Kill od Armaniego (tę podstawową wersję), pod względem efektu nie ma sobie równych, z moimi rzęsami robi cuda. Niestety, lubił odbijać się na dolnej powiece, ale zdaje się, że jestem jednostkowym przypadkiem, który czegoś takiego doświadczył, więc na pewno zrobię kolejne podejście.
OdpowiedzUsuńA ten MACzkowy tusz też wypróbuję, mam go na oku od kilku miesięcy :)
polecam tusz z YR sexy pulp ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio stałam się wielką fanką tuszu do rzęs Giorgio Armani Black Ectasy :) Polecam gorąco, bo naprawdę pięknie wydłuża rzęsy :)
OdpowiedzUsuńśliczne ma opakowanie;)
OdpowiedzUsuń