Norweski deser baked Alaska znam jedynie z książek kucharskich. Zapiekane lody pod pierzynką bezy mają wywołać poczucie ciepło zimnej błogości. Szkoda tylko, że nie przepadam za bezą. Podczas planowania świątecznych kolekcji, LUSH zadbał o osobników takich jak ja i stworzył własną, mydlaną wersję tego deseru, mydło Baked Alaska.
O wiele bardziej cytrusowego od Bohemian! Udało mi się znaleźć informacj, że Baked Alaska to odnowiona wersja Snow Globe, ale nie wiem, nie znam, nie orientuję się. Pozwólcie, że jeszcze raz wrócę do tego niebiańskiego zapachu, mocno cytrusowy ale z odrobiną kwaskowości. W żaden sposób nie jest to zapach kojarzący się ze Świętami ale pozwala na szybką podbudkę pod prysznicem.
Mydełko w swoim składzie olejk z grejpfruta i mirt cytrynowu, to chyba oni odpowiedzialni są za ten zapach. Zawarty w Baked Alaska olejek z ylang ylang, daje mi odrobinę słodki, kwiatowy zapach, który wyczuwalny jest jako ostatnia nuta. Swoje bardzo lekkie właściwości nawilżające możemy zawdzięczać dwóm olejom, kokosowemu i rzepakowemu.
Mydło dość dobrze się pieni a ciepła woda tylko zwiększa intensywność zapachu. Baked Alaska będzie świetnym prezentem dla osoby, która lubi cytrusowe zapachy, warto go mieć.
Kusisz mnie tym LUSHem za każdym razem... A to u nas drogie i ciężko dostępne :(
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuńFaktycznie wygląda jak deser
OdpowiedzUsuńNie przepadan za takimi cytrusowymi zapachami w jesień i zimę, wolę coś otulającego :) A co do Lush'a to jak będę miała znowu okazję tam być to na pewno się na coś zdecyduję, strasznie kusicie :D
OdpowiedzUsuńTrafia na listę zakupową
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie aż chce się je zjeść;D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle super, chciałabym mieć możliwość kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWygląda zasmaczyście :))
OdpowiedzUsuńbardzo mi się go zachciało:)
OdpowiedzUsuńWygląda ślicznie. Jeszcze nie miałam mydeł z Lusha, bo jakoś zawsze wolałam wybrać dodatkową kulę do kąpieli niż mydło, no ale zawsze warto spróbować coś nowego, więc jak będę miała okazję to mydło jakieś sobie wybiorę na spróbowanie ;)
OdpowiedzUsuńWygląda uroczo! Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńAchhh znów kusisz. :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam cytrusowe, orzeźwiające zapachy
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze lushowych mydelek. Moze się niebawem skuszę. ..
OdpowiedzUsuńCudowne kolory ma to mydło :) Cytrusowe zapachy lubię używać latem, więc na teraz to mydłeko nie jest dla mnie, ale latem jak najbardziej na tak :)
OdpowiedzUsuńzapach dla mnie :) uwielbiam takie nuty
OdpowiedzUsuńoj wyglada ciekawie! Ja lubie cytruski przez caly rok!
OdpowiedzUsuńUwielbiam LUSHowe mydelka, wlasnie te cytrusowe najbardziej :)
OdpowiedzUsuńmusze sobie je tez sprawic
A mnie zainteresował deser, który był inspiracją LUSH :D
OdpowiedzUsuń