Nie będę oryginalna. Październik, jak każdy inny miesiąc w tym roku, minął w oka mgnieniu. Podobno do końca roku zostało 60 dni, czyli niecałe 50 dni na ogarnięcie prezentów świątecznych (ktoś już zaczął), 60 dni na zużycie tony kosmetyków jakie mam i 60 dni na obmyślenie planu na przyszły rok. Coś mi się nie podoba ta dorosłość. Wróćmy więc do bardziej trywialnych rzeczy i pozwólcie, że pochwalę się swoimi śmieciami.
Provoke Touch of Silver - szampon i odżywka do blond włosów. Uwielbiam ten duet za to, że ochładza moje farbowane włosy, odkąd używam tej dwójki moje włosy nie trącą już kanarkiem. Dokupiłam nowe opakowania.
O kremie masło kakaowe z Ziaji pisałam już jakiś czas temu KLIK. Po recenzji odstawiłam go na jakiś czas, wróciłam do niego ponownie żeby używać go jedynie co drugi/trzeci dzień. W sumie fajny nawet był. Nie mam jednego zastępcy Ziaji, staram się wykończyć krem LRP.
Żel pod prysznic Sugar Crush z Soap&Glory pachniał słodką limonką ale niczym mnie nie zachwycił. Ot, żel jak żel, nie wrócę do niego ale z przyjemnością będę nadal poznawać produkty tej marki. Używam teraz myjaka z Dove, który jest okropny.
Woda micelarna Garnier to mój hit w kwestii demakijażu i odświeżania cery. Według mnie niczym nie różni się od Biodermy (używałam zielonej wersji). Mam już kolejne opakowanie.
Tusz do rzęs In Extreme Dimension z MAC okazał się świetnym produktem. Pisałam o nim tu, KLIK. Mimo całej mojej sympatii do tego tuszu nie wrócę do niego, o wiele bardziej wolę poznawać nowe. Na jego miejsce wskoczył tusz z Inglota.
O lakierze do ust Apocalips z Rimmel pisałam tu, KLIK. Jakoś tak się stało, że nie użyłam go od dłuższego czasu i raczej nie zapowiada się, że do niego wrócę dlatego leci do kosza.
Ni pies ni wydra z Catrice KLIK bezapelacyjnie wylatuje z mojej toaletki. Ja wiem, że beauty is pain ale to nie na moje nerwy.
Przeprowadziłam też peelingującą kurację na płetwach skarpetami z Purederm, chyba wolę te z Holika Holika ale nie są one tak łatwo dostępne. Krem do rąk z L'Occitane ma hoho i jeszcze trochę. Myślałam, że już dawno go zużyłam a tu niespodzianka, znalazłam go w tobołach. Wykończyłam go z przyjemnością, muszę zaopatrzyć się w nowy egzemplarz. Balsam do ust z Figs&Rouge był taki sobie, nie przepadałam za jego duszącym zapachem i dlatego leci do kosza.
To wszystko w tym miesiącu. Jak poszło Wam denkowanie? No i, co sądzicie o zwiniętych postach? Wydaje mi się, że są dobrym pomysłem tym bardziej, że zazwyczaj szaleję z ilością zdjęć?
Micela Garnier bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńMicel z Garniera również jest moim hitem ;)
OdpowiedzUsuńciekawe zyzycia- sppor kolorówki :)
OdpowiedzUsuńJa ten balsam Figs&Rouge tez jakos nie moglam uzywać, ale znalazla sie osobo ktora chetnie go przygarnela :D
Micel Garniera mam ale jeszcze go nie używałam :)
OdpowiedzUsuńZiaja masło kakaowe miałam maseczki saszetki - fajne, mile wspominam.
OdpowiedzUsuńTusz z MAC jest okay, ale też nie wrócę do niego. Micel z Garniera u mnie się średnio spisał.
OdpowiedzUsuńMicel z Garnier bardzo lubię, ale te skarpetki kompletnie się u mnie nie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńZabieram sie za probki, wystaja z szuflad:-)
OdpowiedzUsuńJa wciąż szukam swojego ulubieńca w tuszach :)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie kupić niebieski szampon bo moje włosy szybko nabierają ciepły odcień. Płyn micelarny garnier też muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńMiałam te skarpetki z Purederm i też nie jest nimi zachwycona, mam ochotę wypróbować te z Holika ale to pewnie na wiosnę ;)
OdpowiedzUsuńMoje apocalipsy też chyba tak skończą, bo nie ma okazji żeby w nich chodzić. Szkoda, bo produkty same w sobie są dobre :)
OdpowiedzUsuńTak to prawda :) żałuję ale mam już odrobinę za dużo produktów do ust,
Usuńmuszę wypróbować Micel z Garniera :)
OdpowiedzUsuńA ja mam wielką ochotę na Whipped Clean z Soap & Glory :)
OdpowiedzUsuńJa też ale nigdzie nei mogę go dorwać!
UsuńJuż tylko 60 dni? Czas ruszyć tyłek i pozytywnie zakończyć 2014 :)
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzynią zużywania kosmetyków!
Nie miałam niczego. Ten micel musi być mój skoro jest jak Bioderma :-)
OdpowiedzUsuńzwiniete posty to jest to :)
OdpowiedzUsuńA garniera nie kupowalam, na razie sluzy mi dzielnie plyn z bourjous :D
Micel z Garniera czeka u mnie w swojej kolejce do zużycia i już nie mogę sie doczekać kiedy go wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńDenko fajnie ;) ja jak widzę ilość zużytych kosmetyków u mnie w torbie to zastanawiam się kiedy ja to ogranę i wrzuce posta :D
Pozdrawiam ;)
O jakie śliczne zdjęcia :) lecę czytać o produkcie z Catrice, bo mocno mnie zaintrygował ten krótki opis :D
OdpowiedzUsuńZ chęcią przetestuję ten żel pachnący limonką :)
OdpowiedzUsuńCo do balsamów z Figs&Rouge mam takie same odczucia...
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad kupnem tego lakieru do ust :p
OdpowiedzUsuńBardzo kuszą mnie kremy do rąk L'Occitane, może kiedyś się w końcu skuszę :)
OdpowiedzUsuńMicel Garnier też bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńUważam, że Garnier jest o wiele lepszy od Biodermy zielonej, bo po niej mam takie uczucie ściągniętej skóry ;)
OdpowiedzUsuńJa tam uwielbiam wszystkie zele dove : p a tych kremów do rak nie lubie : (
OdpowiedzUsuńPłyn micelarny Garniera też bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńŁadne zużycia :). Też lubię płyn micelarny Garnier :)
OdpowiedzUsuńMam te skarpetki złuszczające, ale jeszcze nie używałam :) Muszę w końcu wypróbować tego Garniera, sprawdzić czy faktycznie jest taki rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńŁadnie Ci poszło to denkowanie. Skarpety peelingujace chodzą za mną od dłuższego czasu, ale jeszcze nie było mi dane używać.
OdpowiedzUsuńtakie zwinięte posty zachęcają do czytania :D ja czekam aż mój płyn z Burżuja skończy się i kupuję Garniera :)
OdpowiedzUsuńwhatsapp görüntülü show
OdpowiedzUsuńücretli.show
0KTH