Chciałoby się polecieć frazesem i westchnąć Nowy Rok, nowa ja ale zdążyłam już zobaczyć tysiąc pięcset postów w tym temacie. Odrobinę zapuściłam bloga, okres świąteczny okazał się być również pracowitym i imprezowym okresem ;-) Na bloga powracam z porcją zeszłorocznych śmieci, co mi szkodzi zacząć ten rok z przytupem!
Ze śmieci jestem zadowolona, moja kolekcja kolorówki powoli się wykrusza co dla mnie oznacza jedno:zakupy. Jednak tym razem będą przemyślane i dość dobrze zaplanowane, rzuciłam nawyk robienia szalonych, spontanicznych zakupów.
Tubka niebieskiego kremu
Nivea służyła mi dość długo a kremu używam do nawilżenia różnych partii ciała. Żel pod prysznic
Go Fresh Dove o zapachu granatu i cytrynowej werbeny miał być orzeźwiający a pachniał mydlinami. Śliska, spływająca z ciała konsystencja - nic ciekawego. Płyn micelarny
Garnier to mój ulubieniec a w użyciu jest już kolejna buteleczka.
Na dobre rozstałam się z sypkimi podkładami
bareMinerals, chociaż pod koniec opakowania byłam zadowolona z efektu jaki daje na twarzy i jego trwałości. Może w przyszłą zimę sięgnę po miniaturę, zdaje się, że lepiej sprawuje się w chłodne dni. Jajeczko
Real Techniques służyło mi do aplikacji podkładu przez ponad rok ale o tym już niedługo ;-)
Miniatura błyszczyka
Lip junkie dołączonego do palety Naked 2 z
Urban Decay to produkt wart uwagi. Gdybym nie miała tylu jasnych, nudnych błyszczyków na pewno zainwestowałabym w pełnowymiarową wersję. Błyszczyk/róż do policzków
Jelly Pong Pong nie był w centrum uwagi zbyt często, ba!, bardzo rzadko po niego sięgałam. Nic dziwnego, że podczas porządków trafił do kosza. Tusz do rzęs z
Inglot był całkiem przyjemnym tuszem, co z tego skoro po niespełna trzech miesiącach zrobił się okropnie suchy, nie wygladał ładnie na twarzy a co gorsza się osypywał. Za to przeznaczony do brązowych oczu eyeliner
Super liner luminizer z
L'Oreal to chyba mój hit w tej kategorii. Zatopione w nim drobinki sprawiały, że w oczach pojawiał się filuterny błysk. Muszę koniecznie sprawić sobie drugi egzemplarz.
Dwie saszetki - pierwsza to maseczka do twarzy, która nie dość, że nawilżyła skórę twarzy to również pachniała bardzo odświeżająco. Druga to miniatura z Vita Liberata - rozświetlający samoopalacz to coś co lubię. Gdybym nie miała sporego zapasu samoopalaczy pełnowymiarowa wersja tego pana już dawno by się u mnie pojawiła.
To wszystko co zużyłam w grudniu. Zostawię Was teraz ze swoimi śmieciami a ja lecę doprowadzić skórę do porządku bo dwa tygodnie Świąt zrobiły swoje, ale o tym lepiej nie mówić publicznie ;-)
Garnier to tez mój ulubieniec;)
OdpowiedzUsuńCzy ten eyeliner się nie rozmazuje? Poszukuję właśnie jakiegoś przyzwoitego eyelinera, ale nie chcę kupić czegoś, co się bedzie rozmazywało...
OdpowiedzUsuńNie, ani trochę. chociaż super trwały nie jest i po całym dniu znika z wewnętrznych kącików, ale nie wiem na ile to kwestia eyelinera a na ile mojego pakowania palców do oczu.
Usuńlubię kosmetyki dove, ostatnio wróciłam do ich mydeł.
OdpowiedzUsuńŁadne denko, sporo zużyć :)
OdpowiedzUsuńGąbeczka z RT i micel z Garniera to jedni z moich ulubieńców ;) fajne produkty ;) nic innego z Twojego denka nie używałam :x
OdpowiedzUsuńdługo oczekiwany post :D Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :)
OdpowiedzUsuńTobie też Kasiu :-) jak minęly Święta nie w domu?
UsuńMicela często kupuję :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zużyć kolorówki :) zazdroszczę bo ja mam ogromne zapasy.
OdpowiedzUsuńa zastanawiałam się nad tym tuszem z Inglota...
OdpowiedzUsuńCzekam na post o eyelinerze:)
OdpowiedzUsuńJa też jestem bardzo ciekawa tego eyelinera :)
OdpowiedzUsuńŁadne denko. Nie miałam nic z Twoich zużyć, ale czekam na post o jajeczku RT:)
OdpowiedzUsuńMówisz, masz ;-)
Usuńsuper liner z loreal mnie bardzo zaciekawił
OdpowiedzUsuńJest kolorówka, super, ona mi zawsze najdłużej schodzi i prędzej coś wyrzucę z przeterminowania niż zużyję. Miałam tą miniaturkę z Naked 2 i powiem Ci że mam ochotę na pełnowymiarowy produkt :D
OdpowiedzUsuńu mnie Garnier niestety się nie sprawdza, podrażnia mi oczy
OdpowiedzUsuńSporo kolorówki :)
OdpowiedzUsuńGąbeczka z RT i micel z Garniera to moje must have! :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko micela z Garniera :) Jest całkiem nie zły :)
OdpowiedzUsuńŁadnie! To udanych zakupów :)
OdpowiedzUsuńKrem Nivea w tubce? wow!
OdpowiedzUsuńTakiej Nivey nie widziałam ;) Ja lubię żele Dove ;)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz wiedzę krem Nivea żeby był w tubce :D kurcze ja mam micela z Garniera w zapasach i czeka na swoją kolej, ale już nie mogę się doczekać słysząc tyle dobrego na jego temat ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym roku ;*
w grudniu chyba nikt nie zaszalał z denkiem :D
OdpowiedzUsuńA mój micelek z Garniera czeka grzecznie w kolejce:)
OdpowiedzUsuńJa dostałam ten płyn micelarny pod choinkę,chyba Mikołaj wysłuchał moich zachcianek :D
OdpowiedzUsuńTeż rozprawiłam się w grudniu z garnierowym micelem, ale u mnie on szału nie zrobił. Z ulgą wróciłam do różowej Biodermy :)
OdpowiedzUsuńPłyn z garniera mam w domu rodzinnym i muszę przyznać, ze bardzo miło mnie zaskoczył. Reszty Twoich wydenkowanych produktów nie znam.
OdpowiedzUsuńFiu fiu sporo tego:)
OdpowiedzUsuńSporo tego ;) gratuluję zużyć. Uwielbiam żele Dove.
OdpowiedzUsuńDove uwielbiam cudownie nawilzaja skore ciala i jak dla mnie wiekszosc zapachow nawet odpowiada
OdpowiedzUsuńSpore denko, gratuluję zużyć :)
OdpowiedzUsuńpłyn z Garniera bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie zaczęłam używać tego Garnierowego micela i jestem nawet miło zaskoczona, a co do Super Linera L'Oreal, to jest to mój absolutny hit jeśli chodzi o podkreślanie górnej linii rzęs. niczym innym nie umiem zrobić sensownej kreski na moich opadających powiekach, a tu idzie jak po maśle :)
OdpowiedzUsuńMega zestaw polecam ! Ja osobiście korzystam jeszcze z BodetkoLash. Używając go codziennie przez 3 miesiące efekt końcowy jest powalający. Ja swoje pierwsze zmiany związane z ta odżywką widziałam już po kilku tygodniach stosowania, a używając innych mały efekty widziałam dopiero po kilku miesiącach. Naprawdę super odżywka gorąco polecam dziewczyny :D
OdpowiedzUsuńU mnie pierwsze zauważalne efekty po BodetkoLash zauważyłam już po 2 tygodniach stosowania co było czymś nowym w porównaniu do poprzednich odżywek. Cena może trochę zniechęcać ale moim zdaniem warto. Jedna buteleczka starcza na około pół roku stosowania, więc nie jest źle. Główną zaletą jest chyba to, że nie uczula i nie podrażnia!
Usuń