sobota, 28 maja 2016

5 rozczarowań kosmetycznych: Urban Decay, MAC, Benefit, L'Oreal, Viktor&Rolf

Nie raz i nie dwa trafiłam na całkowite buble, Trudno, zdarza się. Ale czasami są takie produkty, które miały być chodzącymi ideałami a zaraz po testach ... okazują się być wielkimi rozczarowaniami - to właśnie im poświęcę dzisiejszego posta. Mimo że w większości jestem zadowolona z mojej kosmetycznej to bez problemu znalazłam 5 produktów, które mam bo mam, ale po które nie sięgnęłabym znowu gdybym miała taką możliwość.



Najwyższe miejsce na podium zajęła paleta Urban Decay Naked Smoky KLIK. Chyba najsłabsze dziecko tej marki, kompletnie nie dorównuje jakością poprzednim paletom Naked fundując mi plamy na oczach. Mam przez to nadzieję, że nie zobaczę kontynuacji tej lini, a jeżeli jednak się o to pokuszą to będę sekretnie prosić o lepszą jakość i trwałość cieni.


Paletkę UD musiałam umieścić na pierwszym miejscu - reszta rozczarowań jest już przypadkowa. Jakiś czas temu miałam ochotę na nowy podkład, tym razem poprosiłam o kilka odlewek przed zakupem pełnowymiarowego produktu. Jak dobrze zrobiłam bo podkład Pro Longwear Nourishing Waterproof z MAC na mojej twarzy wygląda jak nieumiejętnie nałożona farba. Nie ważne jak, czym i na jaką bazę go nakładam, na mojej skórze podkreśla i wymyśla niedoskonałości a trupiobiały odcień NW20 sprawia, że wyglądam jak śmierć,
O podkładzie True Match z L'Oreal pisałam całkiem niedawno KLIK. Zwyklaczek, który dodatkowo jest bardzo kapryśny.


Zapach EDP Bonbon od Viktor&Rolf KLIK  jest dziewczęcy, obrzydliwie słodki i ... do złudzenia przypomina zapach Britney Spears, który kosztuje grosze. Pozostając w różowościach, spójrzmy jeszcze na pomadkę ochronną Lollibalm z Benefit,  która przypomina mi droższą wersję BabyLips. Tak samo dziwnie pachnie, tak samo ma lekko kiczowaty kolor i tak samo zostawia na ustach niezbyt przyjemną warstewkę,

Podzielcie się Waszymi ostatnimi rozczarowaniami, jakie produkty okazały się do kitu? 

wtorek, 24 maja 2016

MAC Melba / róż do twarzy

Właśnie stwierdziłam, że muszę przystopować z produktami do ust. Namnożyło się u mnie ostatnio w cholerę a przecież mam tyle innych produktów do pokazania. No bo kiedy ostatnio był u mnie jakiś róż czy bronzer? To było ohohoho i jeszcze trochę temu ;) A przecież bez różu rzadko kiedy wychodzę z domu, tak goła na twarzy zawsze mam wrażenie, że wyglądam jak ziemniak. To nawet nie wrażenie a najprawdziwsza prawda, ot co. 
Dlatego dzisiaj na tapetę wezmę mój najświeższy nabytek, przepiękny róż do twarzy MAC w odcieniu Melba (96zł/9g).



Melba to chyba jeden z najbardziej popularnych różów do twarzy tej marki - matowy, brzoskwiniowo łososiowy odcień idealny do każdej karnacji. Przykuwa do siebie uwagę ale nie jest wrzaskliwy, delikatnie podkreślając cerę.
Na mnie Melba wygląda ciepło ale bez żadnych rdzawych czy pomarańczowych tonów. Sam róż jest mocno zbity, nie pyli przy nabieraniu na pędzel ale jest mocno napigmentowany i do aplikacji potrzebuje lekkiej ręki bo łatwo o przesadzony efekt na policzkach.



Pod względem trwałości Melba nie zawodzi. Trzyma się na mnie prawie cały dzień, dopiero po 9-10 godzinach delikatnie się ściera ale robi to bardzo równomiernie bez nieestetycznych plam.



Melba to na pewno dobry wybór jeżeli szukacie delikatnego różu, który nada policzkom lekkiej definicji. Niby zwykły róż ale jaki fajny ;) Zresztą, założę się, że większość z Was zna już ten róż?

poniedziałek, 16 maja 2016

MAC Mehr & Essence 15 Honey Berry

Szminki. Jak nudny byłby świat bez nich. Oczywiście, nie twierdzę, że tylko szminki poprawiają mi humor i tylko mazidła mi w głowie, ale jak głosi stare dobre porzekadło żeby życie miało smaczek, raz czerwień raz nudziaczek ;)
Od kilku miesięcy mocne, wyraziste kolory na ustach zarezerwowane są na większe wyjścia a na co dzień sięgam teraz po bezpieczniejsze, stonowane kolory. Idealnym przykładem na szminkę w stylu my lips but better jest szminka MAC w odcieniu Mehr (86zł/3g). 




Mehr to cudowny, brudny, lekko brązowy róż. Idealny na co dzień, nie tylko wtapia się w makijaż ale sprawia, że ten wygląda lepiej, zdecydowanie go dopełnia. Ten odcień ma, moje ulubione, matowe wykończenie. Mimo to nie wysusza ust ani nie podkreśla suchych skórek chociaż przyznam, że rzadko która matowa szminka u mnie tak się zachowuje. Zresztą ten odcień na ustach nie jest zupełnie matowy, ani suchy a daje lekko satynowy, mokry efekt. Mehr jest świetnie napigmentowany i nawet najcieńsza warstwa daje całkiem dobre krycie.



Tak jak w przypadku innych matowych szminek, Mehr  ma zabójczą trwałość. Przyznam, że rzadko kiedy poprawiam usta w ciągu dnia, Picie, jedzenie w dużych ilościach nie jest mu straszna. A kiedy już zaczyna schodzić to zjada się bardzo równo, no i, to przecież kolor, który nawet lekko starty nadal dobrze wygląda na ustach.



Może wyjdzie teraz ze mnie kosmetyczna wiocha i Grażyna ale Mehr cholernie podoba mi się w połączeniu z ciemniejszą konturówką. Tu na pomoc przyszła kredka z Essence (5zł/1g) w odcieniu 15 Honey Berry. Jest miękka ale pozwala na precyzyjne obrysowanie ust i ani trochę ich nie przesusza, do tego jest dobrze napigmentowana. Czego chcieć więcej?


Zdjęcie nie porywa ale zrobione było z rąsi, telefonem. To jak, zachęciłam Was do Mehr?

środa, 11 maja 2016

L'Oreal / podkład True Match

Nie ma czym się chwalić ale chyba da się zauważyć, że lekko zawaliłam sprawę z blogiem. Tysiące razy obiecywałam sobie, że tak, tak, dzisiaj naskrobię kilka zdań ale systematyczność i sumienność nigdy nie były moją mocną stroną. Niemniej dziękuję za nadal liczne odwiedziny i komentarze (tak przy okazji, uśmiałam się jak dzika norka kiedy przeczytałam, że moja toaletka jest do kitu bo nie jest z Ikea ;)).
Nie wiem czy też tak macie, że pewne kosmetyki są na Waszej liście chciejstw tygodniami, miesiącami a nawet, jak w moim przypadku, latami ale jakoś zawsze o nich zapominacie? Tak właśnie miałam w przypadku podkładu L'Oreal True Match (ok.50zł/30ml). Chciałam go przetestować zanim jeszcze na salony wkroczyła jego odnowiona wersja a w moje ręce wpadł dopiero dobre pół roku temu.



I tak sobie bimbamy od tego czasu, to znaczy True Match sobie bimba bo ja raz go kocham a raz klnę jak szewc kiedy widzę jak wygląda na mojej twarzy. Ale, od początku. Wybrałam kolor 1D/1W czy Golden Ivory, który ma sporo żółtych tonów i jest dla mnie niemal idealny - niemal, bo odkąd regularnie stosuję samoopalacze jest dla mnie ociupinę za jasny, ale to już moja wina.


Na pompkę nie mogę narzekać, nie wypluwa z siebie zbyt dużej ilości produktu, ot, jedna pompka wystarcza mi na pokrycie twarzy. True Match wydaje się być dość ciężkim podkładem, jednak podczas aplikacji jego konsystencja lekko się zmienia i staje się lżejsza. Wykończenie też jest całkiem ciekawe, ni to mat ni to mokre wykończenie, skłonna jestem uznać, że jest dość satynowy. Nie jest też mocno kryjący, zakrywa moje lekkie zaczerwienienia ale nie tworzy maski i można niemal dojrzeć pod nim moją skórę.



Chciałabym powiedzieć, nie mam nic do zarzucenia trwałości podkładu True Match, w zależności od dnia trzyma się godzinami a że często mam na sobie makijaż przez kilkanaście godzin i nie jestem wielką fanką poprawek w ciągu dnia od moich podkładów wytrzymuję niemałej trwałości. I tu dochodzimy do sedna mojego problemu z tym okazem - jest humorzasty i zachowuje się jak chce. Raz przepięknie na mnie wygląda, dając efekt wypoczętej i zdrowej cery a raz wygląda dobrze tylko wtedy kiedys stoję 5 metrów od lusterka i to bez okularów. Mimo że od miesięcy nie zmieniałam nic w swojej pielęgnacji i teoretycznie nic nie powinno wpływać na to jak True Match na mnie się prezentuje, potrafić siedzieć na twarzy żeby za jakiś czas teatralnie z niej zjechać. Tworzy plamy, wynajduje suche placki i buk wie co jeszcze. Taki z niego żartowniś.


Ten podkład lekko mnie rozczarował, przez tyle lat słyszałam o nim same dobre rzeczy a u mnie okazał się przeciętniakiem. Jedno jest pewne, mimo że True Match potrafi ładnie wyglądać na twarzy to jednak do niego nie wrócę bo nie bardzo mam ochotę na zabawę w rosyjską ruletkę ale to nic bo w zanadrzu mam już całkiem fajny podkład chociaż zawsze jestem otwarta na nowe propozycje ;)