niedziela, 9 grudnia 2012

Trochę techniki w mojej kosmetyczce


Źródło : klik
                                             

Ile z Was ma w swoich zbiorach zalotkę? A ile z Was naprawdę jej używa? Zalotka podobna do tej na powyższym zdjęciu leży w mojej kosmetyczce od trzech lat ale z ręką na sercu przyznam, że użyłam jej kilka razy. Zalotki mają na celu otworzyć oko poprzez podkręcenie rzęs. Ja tego jednak ani razu nie zauważyłam i odłożyłam ten przyrząd na bok. Potem wyczytałam, że lekkie podgrzanie zalotki suszarką da zniewalające efekty. I może by dało gdybym wyczuła moment kiedy zalotka jest lekko ciepła, ja ten moment przegapiłam i niestety sparzyłam sobie powiekę. Zalotka znowu poszła w kąt a ja myślałam, że podkręcone rzęsy nigdy nie będą mi dane.
Ale będąc w Tk Maxx, na półce wypatrzyłam ... termiczną zalotkę Champneys, wiedziałam, że musi być moja.


Dołączone do niej baterie pozwoliły mi na natychmiastowe testowanie w domu. Jej przygotowanie nie wymaga wiele wysiłku, wystarczy przesunąć ten szary przycisk na pozycję 1, odczekać kilka sekund aż różowa gumka zrobi się biała i zalotka jest gotowa do użycia.
Paznokieć wygląda na brudny ale naprawdę nie był!
Mimo swoich pokaźnych rozmiarów zalotka dociera do podstawy rzęs a co najważniejsze - to że jest nagrzana nie jest odczuwalne :)
A co z efektami? No cóż, wydawało mi się, że rzęsy są podkręcone, uniesione od nasady przez co wydają się dłuższe, ale przeprowadziłam mały rekonesans i okazało się, że tylko ja widzę ten spektakularny efekt. Czyżby efekt placebo?

Nie żałuję jednak jej zakupu, ceny w Tk Maxxie mają to do siebie, że nie są horrendalnie drogie i zalotka nie kosztowała fortuny. Nie używam jej na co dzień a raczej w dni kiedy chcę podkreślić moje rzęsy ale skłaniam się ku przekonaniu, że nieważne jakie mamy rzęsy bo prawdziwie dobry tusz zrobi z nimi cuda a takie narzędzia są tylko naszymi zachciankami ;)

A tu mały świąteczny bonusik :
Potraficie poznać z daleka, które oko zostało potraktowane zalotką?


Mówiąc o Świętach, ubrałyście już choinki? U mnie w domu choinka jeszcze nie gotowa ale świąteczne akcenty pojawiły już się gdzieniegdzie pojawiły. A tak jest u nas w mieście

 Gdyby tylko chciał spaść śnieg byłby to idylliczny obrazek.
Podziwiam te z Was, które dobrnęły do końca ;)

                                                                                                   Buziaki,
                                                                                                                          post signature



19 komentarzy:

  1. Zalotki używam od dawna:) Ale tej zwykłej najzwyklejszej i efekt widzę i mi odpowiada.

    Zanim przeczytałam post myślałam, że to to na zdjęciu, to golarka ;D

    A co do zdjęcia.
    To oko po mojej prawej?;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, wielkością i kształtem może przypominać golarkę;)
      Tak masz rację, może jednak to nie jest efekt placebo?

      Usuń
  2. hehe słodki bonusik :D

    bez zalotki ani rusz.. muszę się zaopatrzyć w nową :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie używam zalotki :p ale nie wykluczam, że kiedyś może się to zmienić ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Posiadam zalotkę , ale nie mogę się do niej przekonać ...
    U mnie biało za oknem , a w domu pierwsze ozdoby i malutka choinka już jest ;) ale ta prawdziwa będzie dopiero w Wigilię :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. mam zalotkę, ale nie używam jej zbyt często :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie wyobrażam sobie już makijażu bez zalotki - tradycyjnej. Uwielbiam ją i u mnie efekt jest ogromny :) Mam taką z elfa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już nigdy nie wrócę do tradycyjnej zalotki ;)

      Usuń
  7. ja używam zwykłej zalotki za każdym razem jak maluję rzęsy i sama nie wiem czy u mnie widać różnicę, ale u Ciebie widzę, że to Twoje lewe oko, więc może nie efekt placebo? ;) ja już w mieszkaniu ubrałam choinkę na srebrno niebiesko, a śniegu to trochę mało jest, ale liczę na więcej na święta, jak wrócę do domu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie uzywam zalotki bo moje rzęsy są mini mini ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam zalotki i raczej mieć nie będę. Koleżanka kiedyś potraktowała mnie tym urządzeniem i mam do niego wstręt :P A jeśli miałaby być podgrzana, to już w ogóle :P Chętnie oddam Ci cały śnieg, który u nas spadł :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja staram się nie używać zalotki, mam jakąś zwykłą plastykową i lubię efekt jaki daje, jednak boje się że "popsuje" mi rzęsy...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś moją 380 obserwatorką! Dziękuję, jest mi bardzo miło ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam zwykłą zalotkę i używam codziennie, zawsze trochę podkręca rzęsy :) a ten mechanicznej jeszcze nie miałam :(
    U mnie brak ozób świątecznych w domu, dopiero przyszła choinka, w tym roku będzie sztuczna :)

    OdpowiedzUsuń
  13. a ja nie mam zalotki, aż wstyd bo przydała by mi się :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, jest mi bardzo miło, że chcecie mnie czytać :)
Jeżeli podoba Ci się mój blog, zostań ze mna na dłużej i badź moim obserwatorem.