Ideał na lato - MAC Impassioned

Jeszcze jakiś czas temu moja kolekcja szminek do ust równała się zeru. Wolałam błyszczyki w delikatnych odcieniach różu czy nawet takie bezbarwne. Pewnego ranka wstałam z pewnym postanowieniem - pora zaopatrzyć się w szminki w wyrazistych odcieniach. Bo jak nie teraz to kiedy? I tak moja gromadka powoli rosła a ja coraz bardziej przekonywałam się do moich ust w odważnych kolorach. Teraz nie wyobrażam sobie spotkania z koleżankami, wyjścia do pubu czy nawet zwykłego wyjścia na całodzienne zakupy bez szminki na ustach. Bez niej czuję się teraz jakaś taka ... naga?
I tak w styczniu w moje ręce wpadła kolejna MACowa szminka. Tym razem postawiłam na odcień Impassioned. Jak się nam współpracuje?

Impassioned jest Amplified w wykończeniu co oznacza, że te szminki odznaczają się lekkością z jaką suną po ustach, kremową konsystencją i intensywnymi. mocno napigmentowanymi kolorami. Sam kolor to, według mnie, mieszanka różu i czerwieni z przewagą różu i delikatnym pomarańczowym akcentem. Kolor jest intensywny, kremowy i nigdy nie wygląda tak samo.

Dopiero teraz zauważyłam niepomalowane rzęsy, wybaczcie mi też moją minę pod tytułem 'dajże mi ty święty spokój'. Zrobiłam setki zdjęć ale żadne nie chciało oddać uroku tej szminki.

Na początku wydawało mi się, że to bardzo odważny kolor - teraz to dla mnie taki średniak pod tym względem ;) Trwałość tej szminki zachwyca. Bez picia i jedzenia wytrzymuje ok. 6 godzin. Z piciem i jedzeniem - ok.3 godzin. Zjada się jednak równomiernie i zostawia usta lekko zabarwione więc kiedy nie mam czasu na poprawki nie wygląda to nieestetycznie.

3g szminka kosztuje 80zł.

Ja jestem nią zachwycona a co Wy o niej myślicie? Wolicie delikatne podkreślenie ust czy używacie wyraźnych kolorów szminek?

                                                                                                                Buziaki,
                                                                                                                     Gosia