Zanim zacznę pisać dyrdymały o denkach, chciałabym Wam bardzo podziękować za tyle miłych słów pod moim włosowym postem! Utwierdziły mnie one w przekonaniu, że to była dobra decyzja i sprawiły, że na twarzy mam wielkiego banana. Wielki buziak dla każdej z Was!
Nie wierzę, że już mamy październik! Wydawało mi się, że moje sierpniowe denka pokazywałam Wam zaledwie kilka dni temu a już musiałam obfocić wrześniowe zużycia. Co więcej byłam przekonana, że dopiero mamy połowę miesiąca. Widać jak często patrzę w kalendarz ;)
Wrześniowe zużycia to moja mała duma, bo zużyłam dużo. Nie będę Was jednak zanudzać i od razu przejdę do wrześniowych bohaterów.
Spora gromadka, co? Żeby było łatwiej podzieliłam opakowania, jak zawsze, na grupy.
Szampon do włosów GreatHair to jak dla mnie wielka porażka. Zresztą pisałam o nim tu KLIK. Zużyłam go do mycia mniej lubianych pędzli bo nie nadawał się do niczego innego. Bardzo żałuję wydanych na niego pieniędzy. Kokosowe duo od Balea czyli szampon i odżywka to zupełne przeciwieństwo szamponu GH. Zakochałam się w zapachu i działaniu ale nie posunę się do sprowadzania tego duetu z Niemiec. Recenzja napisana, czeka tylko na opublikowanie. Szampon do włosów Aussie, nadawał objętości i w dodatku pięknie pachniał, zresztą tak jak wszystkie produkty Aussie. Nie wiem jednak czy jeszcze go kupię bo z objętością nie mam żadnych problemów. Na zdjęciu powinna znaleźć się też maska do blond włosów LUSH, która była wielkim rozczarowaniem. Nie będę teraz zdradzać szczegółów, wolę wszystko napisać w oddzielnej recenzji.
Scrub do ciała Soap&Glory, mam co do niego mieszane uczucia i żeby powiedzieć o nim coś więcej muszę wziąść (wszystko można braść!) w obroty drugie opakowanie, które już czeka pod prysznicem. Żel pod prysznic Balea pachniał tak jak tego oczekiwałam. Mycie się soczystą pomarańczą było istna przyjemnością! Ale tak jak z kosmetykami do włosów tej firmy, nie będę bawić się w importowanie tych produktów. Masło do ciała Nip+Fab był ucztą dla nosa! Piękny zapach prawdziwego mango zawsze wprowadzał mnie w dobry humor. Dodajmy to tego dobre nawilżenie i mamy przepis na produkt idealny. Z recenzją jeszcze poczekam bo chcę porównać go z inną wersją zapachową. Krem Nivea zużyłam bo zużyłam. Zazwyczaj brałam go w obroty przed nałożeniem samoopalacza i do dobrego nawilżenia kolan i łokci.
Miniaturka kremu do twarzy Monu to był strzał w dziesiątkę. Nawilżał tak jak tego chciałam, był idealnym kremem pod makijaż a i SPF15 to dodatkowy bonus. Co prawda nie znosiłam tej małej buteleczki bo pod koniec ciężko było mi wydostać z niej krem ale to tylko miniaturka więc nie będę na to narzekać. Za to krem L'Occitane to istna porażka. Mocny ziołowy zapach sprawił, że na twarz nałożyłam go tylko raz i ciężko mi cokolwiek o nim powiedzieć. Za to nogi fajnie nawilżył ;) Cetaphil zużyłam na spółkę z siotrą ale nie używałam go aż tak regularnie żeby mieć o nim wyrobioną opinię. Krzywdy mi nie zrobił ;) Żel do mycia twarzy Green Pharmacy używałam z przyjemnością i zachwytem do czasu kiedy nie przetarłam twarzy tonikiem LUSHa. Ten żel nie radził sobie ze zmyciem resztek podkładu. O innych właściwościach nie będę się rozwodzić bo nie był to żel przeznaczony do mojego typu skóry. Płyn micelarny Lirene czyli drugi micel jaki kiedykolwiek używałam. Recenzja się pisze!
Baza minimalizujący pory BeneFit to moja wielka miłość. Co prawda była to miniaturka dołączona do jednego z zestawów ale starczyła mi na całe wieki (no dobra, miesiące). Za jakiś czas na pewno pokuszę sie o pełnowymiarową wersję. Puder do twarzy Elizabeth Arden to kolejny strzał w dziesiątkę. Mimo tego nie sprawię sobie kolejnego egzemplarza bo uwielbiam testować i poznawać nowości. Smokey Eye Effect Eyeshadow od Max Factor to z kolei kompletna porażka, która leżała w szufladzie czekając na lepsze czasy. Niestety, jakoś nigdy one nie nadeszły. Cienie zbierały się w załamaniach już po kilkunastu minutach a na dodatek, zmieszane razem, wyglądały jak mało urocza siwa kupa.
Spray do ciała So...? to zwykły zwyklaczek. Jakiś czas temu skusiłam się na płatki nasączone zmywaczem do paznokci. Stwierdzam jednak, że koło zmywacza to one jednak nigdy nie stały i lepszy efekt uzyskałabym pocierając paznokieć suchą chusteczką. Wybielający zestaw do zębów Smile Bright, to coś czego nie zużyłam do końca z czystego lenistwa. Nie miałam ochoty na godzinne siedzenie z żelami i gumowymi nakładkami na zęby przez godzinę. No i te nakładki sprawiały, że śliniłam się jak rasowy bernardyn. Suplement diety na skórę, włosy i paznokcie jeszcze nie pozwolił na wyrobienie mi o sobie zdania. Ta fiolka starczyła mi jedynie na 20 dni więc jestem w trakcie drugiej kuracji. A zaczęłam brać te tabletki przerażona włosami wypadającymi mi wielkimi kłębami i paznokciami, które były w tragicznym stanie. Co prawda zauważyłam w tym tygodniu lekką poprawę ale to jeszcze za wcześnie na ocenienie sytuacji.
Nawilżane chusteczki do twarzy no name były trafione w połowie. Tej mokrzejszej połowie ;) ale mocny zapach mięty sprawił, że już nigdy po nie nie sięgnę. Maseczki do twarzy Montagne Jeunesse: malina i mango pachniała jak skisłe mango i o ile ta saszetki zazwyczaj starczają mi na trzy użycia, tą musiałam odesłać do denkowego woreczka już po pierwszym razie. Za to rozgrzewająca czekolada i pomarańcza to coś, po co sięgnę jeszcze nie raz. Może nie ze względu na rezultaty ale ze względu na piękny zapach i relaks jaki mi zafundowała. Antystresowa, ogórkowa maseczka peeling naprawdę miała w sobie coś co pozwoliło mi się odprężyć. Plus za bardzo łatwe ściąganie (peel off).
Jak poradziłam sobie w tym miesiącu? Znacie moich denkowców? Macie o nich takie same zdanie co ja?
Buziaki,
Gosia
Znam jedynie krem Nivea ;]
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczynam testowanie żelu z Green Pharmancy. Mam nadzieję że się sprawdzi. ;)
OdpowiedzUsuńtrochę się uzbierało! :) szkoda,że szampon z Balei się nie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńAle właśnie się sprawdził?
UsuńZnam tylko krem Nivea :D
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o tym, że mam w domu nakładki wybielające, muszę je zużyć :D
Przy okazji poważniej już myślę o tym, żeby denkować kosmetyki :) chyba zacznę od tego miesiąca :)
Zużywaj i zdaj relację jak poszło :) Denkowanie wciąga więc uważaj!
Usuńmiło jest przeczytać pozytywnie o masełku NIP+Fab; testowałam już wiśnie, kokos i pistację; mango zostawiłam na sam koniec i to prawdopodobnie była dobra decyzja :)
OdpowiedzUsuńO tak, kokos czeka i na mnie. Niby użyłam kilka razy ale ten zapach jakoś mi nie pasuje. Może w jesienne wieczory jednak się zaprzyjaźnimy :)
UsuńUwielbiam Aussie :)
OdpowiedzUsuńGratuluje bardzo duże denko wg mnie ;)
OdpowiedzUsuńja kupiłam coś podobnego do Twojego zmywacza w platkach i też uwazam, że szybciej byłoby zebami zdrapac ten lakier :D
OdpowiedzUsuńAlbo zostawić aż sam odpadnie ^^
UsuńMi wrzesień tak szybko zleciał :-( Co do Cetaphilu, to mnie po jakimś czasie stosowania go, zaczęły wyskakiwać krostki :-( Pokaźne denko ;-)
OdpowiedzUsuńOO lala pokaźne to twoje deneczko:):)
OdpowiedzUsuńSpore zużycie :D
OdpowiedzUsuńTen żel z GP to dla mnie kompletny bubel.
OdpowiedzUsuńJaką miałaś wersję?
Usuńnie znam tych produktów, ale denko bardzo okazałe :)
OdpowiedzUsuńpokaźne denko :D
OdpowiedzUsuńŚwietne zużycia, dałaś czasu we wrześniu :) Na temat żelu do mycia Cetaphil mam podobne zdanie. Myje, ale wielkiego wrażenia nie robi ;)
OdpowiedzUsuńile ciekawych produktów! czekam na oddzielne recenzje w takim razie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te maseczki do twarzy, które przedstawiłaś, chociaż tej z mango jeszcze nie miałam :) Ale czekolada faktycznie jest nieziemska :)
OdpowiedzUsuńMango odradzam!
Usuńnigdy nie widziałam tak wielkiego kremu nivea;P
OdpowiedzUsuńSporo tego :). Niestety ta kokosowa seria do włosów z Balei została wycofana.
OdpowiedzUsuńTo przynajmniej nie będzie mnie już kusić :)
UsuńMało mi znane kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńGigantyczne i fajne denko:)
OdpowiedzUsuńuuu...ogromne dno! wiele z tych produktów to dla mnie nowości:)
OdpowiedzUsuńZ Twojego Denka miałam tylko krem NIVEA :D ^^
OdpowiedzUsuńAle również za nim nie przepadam, poza tym takie kremy jak ty stosuję na łokcie i kolana :D
pozdrawiam :)
ile wspaniałości zużyłaś, aż szkoda
OdpowiedzUsuńOgromne dno! Ja znam inne kosmetyki z kokosowej serii i w balsamie jestem zakochana, maska do włosów jest taka sobie a żel pod prysznic to w ogole śmierdzi... odzywki i szamponu akurat nie miałam...
OdpowiedzUsuńŚmierdzi? A myślałam, że wszystko będzie tak ładnie pachnieć ...
UsuńWow, pozazdrościć ilości zużytych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńMi także wrzesień minął w zaskakująco szybkim tempie. Co do denka to widzę tam kilka znajomych produktów :)
OdpowiedzUsuńmam ochotę na Cetapil
OdpowiedzUsuńO kurcze! Gratuluję tak pokaźnego denka ;)
OdpowiedzUsuńLil, Baleę bez problemu kupisz na allegro. Sama robiłam w ten sposób, póki nie odkryłam sklepu z niemiecką chemią. Nie wiem jak wygląda dostępność kokosa, ale swoje mango kupuję w ilościach półhurtowych za niecałe 7 zł/sztuka.
OdpowiedzUsuńCo do denka, niektórych kosmetyków zupełnie nie znam. Inne znam, ale unikam. Jedno jest pewne, zużycie imponujące!
Tylko wiesz ^^ wysyłka do Irlandii będzie kosztować kilkakrotnie więcej niż sam szapon więc interes mi się nie opłaca ;)
Usuńładne duże denko:)
OdpowiedzUsuńte płatki do zmywania lakieru bubel i to masakryczny, swego czasu kupilam w funciaku i szkoda nawet funta na to ;) Ale z bootsa, ciemno rozowe opakowanie kupilam na urlop zeby nie tachac calego zmywacza i bylam zadowolona :D wyprobuj
OdpowiedzUsuńMożliwe, że dojrzeję do decyzji i takie sobie sprawię ale narazie nie chcę mieć z tymi płatkami nic do czynienia ;)
Usuńmoje denko też spore, ale Twoje mi się bardziej podoba :D Pewnie dlatego, że nic nie miałam z niego :)
OdpowiedzUsuńOOo Lileńka -baaardzo ładnie naużywałaś :* głasku, głasku po główce :)
OdpowiedzUsuńA mi się ta baza porowa wogóle nie przydaje a mam pełne opakowanie ..chcesz? ;) :*
Dziękować :D
UsuńSporo tego! Ile rzeczy z Balei! Ale ładnie pachnieć u Ciebie musiało w tym czasie!
OdpowiedzUsuńczekam na recenzję micela z Lirene :)
OdpowiedzUsuńgratuluję zużyć :)
No zaszalałaś! Ja też pisząc dziś denko zastanawiałam się... kiedy to zleciało? Lubię produkty do włosów z Balei, i czytałam dużo ohów, i ahów na temat tej serii, ja jednak na kokosa się nie zdecyduje, bo z całego serca nienawidzę tego zapachu :) tym pomarańczowym żelem również uwielbiam się myć :D w lecie był po prostu idealny! miałam z green pharmacy żel do twarzy, ten szałwiowy i jak dla mnie nie nadawała się kompletnie do niczego... wyrzuciłam pół opakowania :P
OdpowiedzUsuńnie nadawał*
UsuńMam tę bazę Benefitu (miniaturkę) i jeszcze jej nie używałam. Jestem ciekawa, czy się sprawdzi :) Bardzo fajne i duże denko!
OdpowiedzUsuńWszyscy mają produkty balei, chyba i ja je sobie skombinuję, tym bardziej, że wszyscy je zachwalają! :)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam:
www.prettyolala.blogspot.com