niedziela, 9 listopada 2014

Inglot / False Lash Effect Mascara

Obserwując recenzje w blogosferze i patrząc na moją toaletkę dałabym sobie rękę uciąć, że Inglot to tylko cienie do powiek, lakier do paznokci, szminki i bibułki, duuuużo bibułek matujących. A tu niespodzianka, znajdziemy u nich też tusze do rzęs. Właśnie kilka miesięcy temu, dzięki mojej siostrze trafił do mnie False Lash Effect (33zł), tusz, który miał pogrubić, wydłużyć i podkręcić rzęsy. Dużo, co? 



Przyznam, że czytając opinie o nim w Internecie byłam odrobinę przerażona bo miał dużą szansę na okazanie się bublem. A jednak uważam go za dobry tusz chociaż nie jest najlepszy w swojej dziedzinie. Na pewno znacznie pogrubia i wydłuża rzęsy, nie osypuje się ani nie tworzy efektu pandy a do tego dzielnie trzyma się rzes do wieczornego demakijażu. Ale jego kosmiczna szczota nabiera za dużo tuszu i brudzi powiekę (nawet wytarcie szczoteczki chusteczką przed tuszowaniem nie do końca daje radę). Tusz jest bardzo mokry, łatwo o sklejenie rzęs i jego aplikacja wymaga czasu i koncentracji. 
Nie jest to zły tusz ale jego formuła i szczoteczka mogłyby być ulepszone. W poście o zestawie Glow All the Way z bareMinerals można podziwiać moje firany ;) 
A ja się zastanawiam co jeszcze Inglot ma swojej ofercie co nie jest rozreklamowane? 

21 komentarzy:

  1. Chciałabym zobaczyć jak wygląda na rzęsach przed i po :)

    OdpowiedzUsuń
  2. klej duo :) tanszy niz w drogeriach internetowych :-) Podobno pedzelki maja fajne ::)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem jak wygląda na rzęsach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozcieńczacz do lakierów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja znam tylko cienie i bibułki :D. Zamierzam jeszcze poznać bronzer :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Inglota mam tylko potrójne cienie i lakier :) Nie wiedziałam, że mają tusze.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja lubię ich korektory, błyszczyki i pędzle... no i bibułki oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ja uwielbiam ich cienie, ale tuszu nie miałam jeszcze, choć z tego co widzę szczoteczka nie spodobałaby mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadawałby się na dnie "mascara only" skoro się odbija. Jak nie ma nic na powiekach to nie problem zetrzeć, ale jak juz coś jest....

    OdpowiedzUsuń
  10. Z inglota mam roz, brazer-lubie:-) Blyszczyk-mam czerwony-rzadko uzywam. Duraline-bdb.
    Pedzel do rozcierania cieni- nie narzekam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oglądałam go wczoraj ale szczoteczka mnie nie kupiła ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. jakos tusze tej firmy mnie nie przekonuja, a szczoteczka tez nie zacheca...

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam cienie z Inglota. To samo dotyczy róży. Ale muszę przyznać, że nigdy nie miałam maskary od nich. Sama nie wiem czemu :) Szczoteczka faktycznie nie zachęca - wolę silikonowe :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam go i raczej do niego nie wrócę, ponieważ skleja rzęsy. Wprawdzie można próbować je rozczesać, ale zazwyczaj nie mam na to czasu. W związku z tym stawiam na mało problematyczne maskary;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo dokładnie wycieram szczoteczkę w chusteczkę, i taką prawie suchą jadę po rzęsach, wtedy nic mi się nie skleja, przyznam, że wolę mniej pracochłonne maskary.

      Usuń
  15. kilka razy byłam na stoisku Inglota, lakiery i cienie to coś co faktycznie rzuca sie w oczy - naprawdę dobry wybór odcieni.

    OdpowiedzUsuń
  16. o ja też nie wiedziałam, że mają maskary :o

    OdpowiedzUsuń
  17. teraz wyszły świetne pudry modelujące, które mówia do mnie mamo kup mnie <3 a ja lubie jeszcze róze! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Inglota dopiero poznaję, ale mam ochotę na biały puder matujący i utrwalający makijaż :) Tuszu nigdy nie miałam, niedawno dopiero skompletowałam pierwszą paletkę. Do lakierów raczej się nie przekonałam...
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, jest mi bardzo miło, że chcecie mnie czytać :)
Jeżeli podoba Ci się mój blog, zostań ze mna na dłużej i badź moim obserwatorem.