Obserwując recenzje w blogosferze i patrząc na moją toaletkę dałabym sobie rękę uciąć, że Inglot to tylko cienie do powiek, lakier do paznokci, szminki i bibułki, duuuużo bibułek matujących. A tu niespodzianka, znajdziemy u nich też tusze do rzęs. Właśnie kilka miesięcy temu, dzięki mojej siostrze trafił do mnie False Lash Effect (33zł), tusz, który miał pogrubić, wydłużyć i podkręcić rzęsy. Dużo, co?
Przyznam, że czytając opinie o nim w Internecie byłam odrobinę przerażona bo miał dużą szansę na okazanie się bublem. A jednak uważam go za dobry tusz chociaż nie jest najlepszy w swojej dziedzinie. Na pewno znacznie pogrubia i wydłuża rzęsy, nie osypuje się ani nie tworzy efektu pandy a do tego dzielnie trzyma się rzes do wieczornego demakijażu. Ale jego kosmiczna szczota nabiera za dużo tuszu i brudzi powiekę (nawet wytarcie szczoteczki chusteczką przed tuszowaniem nie do końca daje radę). Tusz jest bardzo mokry, łatwo o sklejenie rzęs i jego aplikacja wymaga czasu i koncentracji.
Nie jest to zły tusz ale jego formuła i szczoteczka mogłyby być ulepszone. W poście o zestawie Glow All the Way z bareMinerals można podziwiać moje firany ;)
A ja się zastanawiam co jeszcze Inglot ma swojej ofercie co nie jest rozreklamowane?
Chciałabym zobaczyć jak wygląda na rzęsach przed i po :)
OdpowiedzUsuńKilka postów wstecz jest na zdjęciu ;-)
Usuńklej duo :) tanszy niz w drogeriach internetowych :-) Podobno pedzelki maja fajne ::)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak wygląda na rzęsach.
OdpowiedzUsuńRozcieńczacz do lakierów ;)
OdpowiedzUsuńJa znam tylko cienie i bibułki :D. Zamierzam jeszcze poznać bronzer :)
OdpowiedzUsuńBrozner? Jaka rozpusta ;-)
UsuńZ Inglota mam tylko potrójne cienie i lakier :) Nie wiedziałam, że mają tusze.
OdpowiedzUsuńA ja lubię ich korektory, błyszczyki i pędzle... no i bibułki oczywiście :D
OdpowiedzUsuńja uwielbiam ich cienie, ale tuszu nie miałam jeszcze, choć z tego co widzę szczoteczka nie spodobałaby mi się :)
OdpowiedzUsuńNadawałby się na dnie "mascara only" skoro się odbija. Jak nie ma nic na powiekach to nie problem zetrzeć, ale jak juz coś jest....
OdpowiedzUsuńZ inglota mam roz, brazer-lubie:-) Blyszczyk-mam czerwony-rzadko uzywam. Duraline-bdb.
OdpowiedzUsuńPedzel do rozcierania cieni- nie narzekam.
Oglądałam go wczoraj ale szczoteczka mnie nie kupiła ;)
OdpowiedzUsuńjakos tusze tej firmy mnie nie przekonuja, a szczoteczka tez nie zacheca...
OdpowiedzUsuńUwielbiam cienie z Inglota. To samo dotyczy róży. Ale muszę przyznać, że nigdy nie miałam maskary od nich. Sama nie wiem czemu :) Szczoteczka faktycznie nie zachęca - wolę silikonowe :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i raczej do niego nie wrócę, ponieważ skleja rzęsy. Wprawdzie można próbować je rozczesać, ale zazwyczaj nie mam na to czasu. W związku z tym stawiam na mało problematyczne maskary;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo dokładnie wycieram szczoteczkę w chusteczkę, i taką prawie suchą jadę po rzęsach, wtedy nic mi się nie skleja, przyznam, że wolę mniej pracochłonne maskary.
Usuńkilka razy byłam na stoisku Inglota, lakiery i cienie to coś co faktycznie rzuca sie w oczy - naprawdę dobry wybór odcieni.
OdpowiedzUsuńo ja też nie wiedziałam, że mają maskary :o
OdpowiedzUsuńteraz wyszły świetne pudry modelujące, które mówia do mnie mamo kup mnie <3 a ja lubie jeszcze róze! <3
OdpowiedzUsuńInglota dopiero poznaję, ale mam ochotę na biały puder matujący i utrwalający makijaż :) Tuszu nigdy nie miałam, niedawno dopiero skompletowałam pierwszą paletkę. Do lakierów raczej się nie przekonałam...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A