czwartek, 29 listopada 2012

Makijażowo - A czy Ty dałabyś się pomalować?


Tak, tak. Pierwszy makijaż na moim blogu, a w dodatku nie wykonany przeze mnie. Któregoś wieczoru oddałam się w ręce kompletnego laika makijażowego. Mój chłopak miał inspirować się jesienią - nie wiem jak on wyobraża sobie jesień bo według mnie wyglądałam jak osoba po kilkudniowej mocno zakrapianej imprezie ;) Zaznaczam, że jest to post eksperymentalny, z przymrużeniem oka ;)

Wybrane kosmetyki

wtorek, 27 listopada 2012

Rozświetlacz kontra rozświetlacz

Jeszcze kilka miesięcy temu nie wiedziałam co to rozświetlacz. Mój pierwszy kupiłam przypadkiem, nie spodziewając się cudów. I wpadłam po uszy a patrząc na jego wydajność obiecałam sobie, że nie kupię kolejnego ale tak się stało, że w moje ręce wpadły jeszcze dwa egzemplarze. Zapraszam do dalszego czytania :)


niedziela, 25 listopada 2012

Lushowy Blousey czyli bananowy szampon

Jak pamiętacie z tego postu do mojego skromnego zamówienia z Lush, dodatkowo dostałam małą tubkę ich bananowego szamponu o wdzięcznej nazwie Blousey. I to on poszedł na pierwszy ogień niuchania i testowania. Chcecie wiedzieć co o nim myślę? Zapraszam do dalszego czytania


sobota, 24 listopada 2012

Tusz do rzęs z Essence czyli mały zwyklaczek

Miał być post z pazurem dnia ale nie wyszło. O ile pomysł był dobry to wykonanie już nie bałdzo. No cóż, będę jeszcze próbować może w końcu się uda. Skoro nie będzie o paznokciach to będzie o jednym z produktów Essence. Jak wiecie z postu o MACowym tuszu do rzęs uwielbiam czarne, teatralnie pogrubione i wydłużone rzęsy. Multi - Action False Lashes Mascara z Essence to podobno Innowacyjna formuła, która natychmiast nadaje rzęsom nieprawdopodobną objętość, długość i gęstość. Za niewielką cenę każda dziewczyna może cieszyć się efektem `sztucznych rzęs` bez ich naklejania!
Tusz jest ulepszoną wersją klasycznego Multi Action - po prostu tusz do zadań specjalnych!



piątek, 23 listopada 2012

Krem nawilżający Yes To Carrots - marchewkowa uczta na twarzy

Czy wspominałam już, że bez kremu nawilżającego na twarzy nie wyjdę z domu? Wspominałam. A wspominałam, że mam już swojego ulubieńca? Wspominałam tutaj. Ale wspominałam też, że mój numer jeden nie zachwyca pod względem ceny. Dlatego powoli denkując krem z L'Occitane szukałam jego zamiennika. W drogerii była promocja na kosmetyki Yes To Carrots dlatego do moich zasobów trafił ich krem nawilżający.


Yes To Carrots to kosmetyki naturalne, szczycące się tym, że nie zawierają parabenów czy SLS. Zawierają za to wyciąg z ekologicznych marchewek i 26 minerałów z Morza Martwego. 

Kupując ten krem bałam się, że ta marchewka będzie mocno wyczuwalna. Już widziałam siebie z marchwiową nacią zamiast włosów ;) Na szczęście nic takiego mnie nie spotkało bo zapach jest przyjemny (bynajmniej nie marchewkowy) i delikatny. 
50 ml przezroczysta buteleczka pozwala na łatwe ocenienie ile produktu zostało. Jest to opakowanie typu airless czyli wygoda i higiena w jednym. 

Jak narazie wszystko fajnie ale zapytacie się o działanie? 
I tu też nie mam mu nic do zarzucenia. Ten krem nawilżający ma lekką konsystencję co nie przeszkadza w nawilżeniu mojej twarzy. Nakładam go na chwilę przed nałożeniem makijażu bo wchłania się natychmiastowo. Dla mnie to idealna baza pod makijaż, moja buzia po nim wygląda na zdrowszą i gładszą.

Nie będę mówiła, że to mój ulubieniec na zawsze bo znając mnie za jakiś czas zakocham się się w innym kremie nawilżającym. Po prostu, lubię go za to co robi z moją cerą, napewno wypróbuję inne kosmetyki z tej serii, może do niego wrócę ale ruszam do testowania innych nawilżaczy.

Korzystałyście kiedyś z kosmetyków z tej serii? 

                                                                  post signature

czwartek, 22 listopada 2012

Co u mnie nowego czyli moje małe zakupy

Ja wiem, że Wasze blogrolle są dzisiaj zapełnione notkami o zakupach w Rossmanie. I bardzo Wam zazdroszczę tych 40% mniej bo niestety u mnie takiej promocji nie było. Ale co zrobić jak do najbliższego Rossmana jest spory kawałek drogi. Niemniej jestem bardzo zadowolona z moich zdobyczy :)
Ktoś tu chce się podłączyć do moich kosmetyków ;)

Do mojej kolekcji dołączył Żel głęboko myjący Normaderm z Vichy. Udało mi się kupić 400 ml butelkę za cenę 200 ml, mam nadzieję, że nie będę żałować.  Opinie ma różne dlatego jestem bardzo ciekawa czy przypadnie mi do gustu.

Do mojego koszyka wpadła też woda termalna z La Roche Posay. Wodę termalną zawsze chciałam mieć a nigdy wcześniej nie było nam po drodze. Czuję, że będzie częstym gościem w mojej pielęgnacji, przyda się też do 'odświeżania' maseczki z glinki.
Co jeszcze? Lakier do paznokci z limitowanej edycji Gosha w odcieniu Galaxy.
Ten kolor od razu wpadł mi w oko i już nie mogę się doczekać malowania pazurów :)

Sleekomania mnie też dopadła dlatego do mojej skromnej, jak narazie, kolekcji, dołączyła paletka Darks. Niestety mój aparat odmówił posłuszeństwa i zdjęcie nie jest zachwycające. Podejrzewam, że w weekend pojawią się lepsze bo mam zamiar trochę z nią poeksperymentować.
Na zdjęciu grupowym widoczny jest też pędzelek typu flat top z Everyday Minerals. Kupiony trochę bez zastanowienia i bez cale ale napewno nie będzie nie wykorzystany.

Na koniec został mi mój kaprys. Krążyłam po sklepie z myśla 'chcę sobie coś kupić'. Padło na stoisku Benefitu. I kolejna zagwostka : co kupić? Po prawie trzydziestu minutach podchodzenia i odchodzenia do półek wymyśliłam, że kupię sobie tusz do rzęs. Moje rzęsy są dosyć długie i zamiast wydłużenia wolę postawić na pogrubienie czyli padło na BADgal.

Do tuszu dołączony był BADgal eyeliner, który też był na liście 'do kupienia w przyszłości'.
Małe te moje zakupy ale cieszę się z nich jak dziecko i zacieram ręce na myśl o ich testowaniu.

Miałyście, któryś z tych kosmetyków? Jakie macie o nich opinie?


                                                     post signature

poniedziałek, 19 listopada 2012

Recenzja peelingowego lenia ...

<, przyznaję się jestem peelingowym leniem. Nie, że nie robię tego w ogóle ale często mi się nie chce i nie robię tego zgodnie z zaleceniami czyli przynajmniej raz w tygodniu. Dlatego wszelkie testowania peelingów zajmują mi całe miesiące. Dzisiaj przybywam z produktem doskonałym czy Ziajowym peelingiem myjącym z mikrogranulkami z serii Sopot Spa.

Owe mikrogranulki są nie widoczne ale za to baaardzo odczuwalne na skórze. Według mnie ma idealną konsystencję - w jednym wielkim skrócie jest glutem. Na szczęście glut jest łatwy do rozsmarowania, nie spływa a co za tym idzie jest bardzo wydajny. Opakowanie zawierające 200 ml peelingu mam już dłuższy czas a końca nadal nie widać.

Od razu po zaaplikowaniu peelingu skóra jest miękka, napięta i gładka w dotyku. Ten oto peeling doskonale ściera martwy naskórek.


O, jest coś jeszcze. Czy Wy też miałyście doświadczenia z niemile pachnącymi, kręcącymi w nosie produktami? No właśnie, peeling z Ziaji ma delikatny, nienachalny, prawie niewyczuwalny zapach więc czego chcieć więcej?
 Dla mnie ten produkt nie ma żadnych wad, kupiony przez przypadek okazał się strzałem w dziesiątkę.

A który peeling Wy polecacie?

                                                         post signature

sobota, 17 listopada 2012

Różowo mi czyli róż do policzków Bobbi Brown


Róź na mojej twarzy gości bardzo często, prawie codziennie i jest nim MACowy Dainty ale robiąc internetowe zakupy stwierdziłam, że czas na wypróbowanie czegoś innego i tak róż Bobbi Brown w odcieniu Apricot trafił do mojego wirtualnego koszyka.Szczerze mówiąc miałam duży problem z wyborem odcienia, chciałabym je mieć wszystkie i mam nadzieję te marzenie powoli spełniać. Spodobało mi się jego proste, klasyczne dla Bobbi Brown opakowanie. Patrząc na nazwę odcienia można się spodziewać morelowego lub koloru mu podobnego a jednak to róż. Matowy, zimny i wpadający w róż typu lalki Barbie.


Zacznę od najważniejszego : nie ma żadnych wad. Dobra, jest jedna czyli jego cena bo jest droższy i mniejszy gramaturą od MACa. Czuję jednak, że posłuży mi dłuższy czas, róż jest tak napigmentowany, że wystarczy odrobina różu do uzyskania ładnego efektu na policzkach. Można stopniową kolor według uznania ale mi jedno muśnięcie pędzla w zupełności wystarczy. Prawdą jest jednak, że łatwo sobie zrobić nim krzywdę, wystarczy chwila nieuwagi i mamy do czynienia z brzydkimi plamami na twarzy. Dla wprawnej ręki nie będzie to jednak żaden problem. 



Czytałam opinie, że nie jest trwały. Na mojej twarzy utrzymuje się cały dzień. Całe szczęście bo ja bardzo rzadko pamiętam o poprawkach makijażu w ciągu dnia. Dodatkowo nie zapycha porów co dla mnie jest wielkim plusem bo moich niefortunnych przygodach z różem z Maybelline.
Oj, wyszło trochę za ciemno.

Czasami zastanawiam się, który róż lubię bardziej? Czy ten z MACa czy ten teraz opisywany? I naprawdę nie wiem, myślę, że oba produkty mogą startować o tytuł mojego ulubieńca.

A który róż jest Waszym ulubieńcem godnym polecenia?

                                                        post signature

piątek, 16 listopada 2012

Bo na ustach może być nude i nude ...

Uwielbiam nudziakowe szminki. Kocham malować nimi usta bo pasują na każdą okazję : a to codzienny, neutralny makijaż; a to wieczorne wyjście kiedy przy mocno pomalowanych oczach nie chcę przedobrzyć z kolorami.
Wbrew pozorom nudziaki nie są łatwe do zdobycia, przynajmniej nie były dla mnie. Szukałam, szukałam aż w końcu znalazłam dwa. Uwaga, uwaga, przed Wami MACowy Creme D'Nude i Rimmelowy odcień 03 z kolekcji Kate Moss.

czwartek, 15 listopada 2012

Prawdziwa bomba silikonowa

Z Moroccanoil miałam przyjemność poznać się dwa lata temu podczas wizyty u fryzjera. Po kilku kroplach tego cuda wyszłam z salonu z pięknymi, gładkimi i miękkimi włosami. I zaraz potem nastał szał na produkty Moroccanoil, oczywiście i ja jemu uległam. Ale zacznijmy od początku...

środa, 14 listopada 2012

Jak kawior to tylko na paznokciach - Caviar Nails

                                                                     Hej :)

ciate.co.uk
ciate.co.uk
                                
                                         
Jak wiecie z wczorajszego postu przyszły do mnie słoiczki z kolorowym bulionem, nie miałam ochoty na zdobienie paznokci ale dzisiejszy post Polly zmotywował mnie do paznokciowego postu. Trend na kawiorowe paznokcie zapoczątkowała firma Ciaté i wypuściła na rynek specjalne zestawy do Caviar Nails. Dla mnie 20 funtów to jednak za dużo za zwykły lakier do paznokci i buteleczkę z kolorowymi drobinkami dlatego ja postanowiłam to zrobić o wiele tańszą metodą - mój bulion zamówiłam na eBay.


Do dzisiejszego zdobienia nie potrzeba dużo, ja użyłam :




Wykonanie też jest szalenie łatwe, wystarczy sypać kuleczki na mokry lakier do paznokci i delikatnie docisnąć. Najlepiej wykonać tę czynność nad jakimś pojemnikiem coby kuleczki nie rozsypały się po całym  domu. Ja do tego wykorzystałam wieczko od GlossyBox. Użyłam jeszcze bezbarwnego topa na koniec ale szczerze mówiąc mogłam się z tym wstrzymać bo lakier 'wcisnął się' między kuleczki i miejscami nie wygląda to zbyt atrakcyjnie.

Praca w toku

Powiem Wam, że boję się teraz wykonywania jakichkolwiek czynności ze strachu przed wszędobylskimi i mam przeczucie, że obudzę się jutro rano otoczona tymi kuleczkami.







Wystarczy gadania na dzisiaj, zostawiam Was z jeszcze gorącymi zdjęciami. Szkoda tylko, że mój aparat nie potrafił w pełni uchwycić tego efektu. 

A co Wy sądzicie o kawiorowych paznokciach? Próbowałyście? 

                                                          post signature



wtorek, 13 listopada 2012

Benefit i Lush - moje małe zakupy

Na te rzeczy czekałam cały weekend i już są moje. Listonosz ledwo wyszedł a ja się wzięłam za rozpakowywanie. Niestety nie obyło się bez rozczarowań - jedna z rzeczy wraca tam skąd przyjechała a ja obiecałam sobie sprawdzać opinie w Internecie.
 Co nie spełniło moich oczekiwań? Właśnie to:
Benefitowy Flawless Complexion Kit. Już wyjaśniam. Przeglądając katalog Benefitu, ten zestaw wpadł mi w oko, pomyślałam, że nadałby się na prezent dla mojej siostry. Zamawiając go przez Internet zamówiłam też jeden dla siebie. Ani w katalogu ani na stronie internetowej nie było żadnej informacji jakiej wielkości są te produkty ale na zdjęciach wyglądały na dosyć duże. Dzisiaj moim oczom ukazało się mikroskopijne pudełko z mikroskopijnymi produktami. Podejrzewam, że podkładu wystarczyłoby na maksymalnie 3 użycia. No cóż, mam nauczkę mogłam sprawdzić dokładnie. Dlatego wolę to odesłać i kupić jedną a porządną rozmiarowo rzecz.


Do zestawu dołączone były darmowe próbki tuszu do rzęs BADgal i kremu nawilżającego Total Moisture... wielkości kosmetyków w pudełku, które mało nie kosztowały. Cóż na błędach człowiek się uczy ale to jeszcze bardziej pogłębiło mnie w przekonaniu, że płacąc za kosmetyki Benefitu w większości płacimy za ładne opakowanie.

Teraz kolej na Lushową przesyłkę


Przeglądając ich stronę miałam ochotę zamówić wszystko. Jednak przemówił mój głos rozsądku i zdecydowałam się na dwie rzeczy : Skinnydip Buttercream z olejkiem migdałowym i masłem kokosowym a także Rub Rub Rub Shower Scrub o zapachu mimozy i kwiatu pomarańczy. Dodatkowo dostałam Blousey czyli szampon bananowy. Mam wielką ochotę użyć wszystkiego już teraz ale mój zapchany nos nie pozwoliłby mi się cieszyć tymi zapachami czyli muszę czekać. Ale takie zakupy mogłabym robić codziennie:)

Do tego doleciały do mnie ozdóbki do paznokci, którymi będę się dzisiaj bawić i zielona glinka w proszku.
Już nie mogę się doczekać żeby to wszystko przetestować.



Mam nadzieję, że Wam dzień upływa równie miło :)

                                                       post signature

poniedziałek, 12 listopada 2012

Sama słodycz czyli Jelly Pong Pong Irish Cream Pavlova Lip Frosting

Kosmetyk typu 'sama nigdy bym go nie kupiła ale skoro go mam to wykorzystam' był częścią Glossyboxa i tak trafił w moje ręce. To smakowite coś o wdzięcznym imieniu Irish Cream Pavlova został tak opracowany by pokryć usta lśniącym wiśniowym kolorem i otulić je słodkim zapachem deseru, można go używać jako róż do policzków. Zawiera olej z pestek winogron, sok aloe vera a także wosk pszczeli, który działa jak antyseptyczny emolient i środek zmiękczający. Co jeszcze? Ma też witaminę E, która przyspiesza gojenie i zapobiega oznakom starzenia.
Tyle z opisu znalezionego w Internecie.

A jak sprawdził się u mnie?

sobota, 10 listopada 2012

MAC Penultimate EyeLiner

Są tygodnie kiedy jedyny makijaż oczu jaki wykonuję to malowanie rzęs a są tygodnie kiedy kreska na oczach przeżywa swój renesans i maluję się i maluję. Teraz przechodzę etap w którym jestem zakochana w moim eyelinerze spowodowany nowym kosmetykiem/ inspiracją. Nie mam jednej, firmowej kreski. Nie, codziennie jest to coś innego ale zazwyczaj są to ciężkie, grube i ciemne kreski, do tego mocno wytuszowane rzęsy. A inspiruję się:

Wyszukane w Google


                      Słowo wstępu mamy już za sobą i mogę Wam przedstawić mój ostatni obiekt uczuć. Uwaga, uwaga. Przed Państwem Penultimate EyeLiner w kolorze Rapidblack!



piątek, 9 listopada 2012

Glory, glory ...

Oglądając te zdjęcia pomyślicie Jej, ona jest daleko w tyle ale co ja poradzę na to, że Sleek ma taki wybór  paletek? Ciężko mi się zdecydować co chcę, tym razem wybrałam Glory z limitowanej edycji. Paletka doszła do mnie przed chwilą, a ja musiałam się nią pochwalić.




Cieszę się, że mam akurat tą paletkę i już nie mogę się doczekać żeby coś z nią zmalować. Sleekomania dotknęła i mnie :)
Jesteście zadowolone ze swoich paletek Sleeka? Które są Waszymi ulubionymi? 

                                                                   post signature



czwartek, 8 listopada 2012

Dwufazowy płyn do demakijażu Garnier -trochę narzekań

Teoretycznie, wiem jak ważna jest pielęgnacja skóry. Czytałam maaasę artykułów o dobraniu właściwych produktów bla bla bla, itd., itp. I nadal mimo tego, nie potrafię dopracować do perfekcji tej całej rutynowej pielęgnacji. Dziwna sprzeczność, prawda? Bo niby zdaję sobie sprawę, że moja skóra tego potrzebuje ale z drugiej strony moje lenistwo mi w tym przeszkadza. I nie myślcie, że w ogóle o siebie nie dbam. Nie, co to to nie. Po prostu nigdy nie miałam problemów z moją cerą i dlatego nie potrafię docenić tego co mam.
Tak czy inaczej, żeby nie przedłużać : nie trzymam się jednego produktu, jak tylko coś się skończy wybieram w sklepie to co jest pod ręką. Tym razem tym 'cosiem' był płyn do demakijażu.

Moje pierwsze wyróżnienie - Liebster Blog :)

A nawet nie jedno tylko dwa wyróżnienia :) Pierwsze wyróżnienie dostałam od Panny Mewy a drugie od BlackFeather. Dziękuję dziewczyny!


 Zasady wyróżnienia:
,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."