czwartek, 25 kwietnia 2013

A miało być tak pięknie

Dzisiaj tekstu będzie tyci tyci. Pozwólcie, że na poczatku zasypię Was idyllicznymi zdjęciami a potem wszystko wytłumaczę. Mowa o tuszu do rzęs Lashlight z Too Faced. 








Potencjalna dobra maskara. Do tego świetny gadżet dla osób takich jak ja :) Problem zaczyna się tu:

 Tusz do rzęs po otwarciu okazał się być wysuszony na wiór.
Widzicie tu jakieś efekty? Ja nie a próbowałam wytuszować rzęsy przez bite kilkanaście minut.
Sprawa jest właśnie wyjaśniana z Too Faced a ten tusz trafia do torby z denkami kwietnia. Szkoda.

Przytrafiła Wam się kiedyś taka nieprzyjemna sytuacja? 
                                                                                                                 Buziaki,
                                                                                                       
 

54 komentarze:

  1. Szkoda, szczoteczka na prawdę wygląda fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. wyglada fajnie, tylko szkoda, ze byl pusty i nie moglas go przetestowac;/

    OdpowiedzUsuń
  3. uuu porażka, a zapowiadał się fajnie :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdarzyła.... ze słynnym Pytonem HR i gdybym była w innych okolicznościach, to reklamowałabym tusz. Kupiłam jeszcze jedną sztukę i jest zupełnie inna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby mi bardzo zależało na wypróbowaniu tego tuszu pewnie wzięłabym drugą sztuką ale wielkiego parcia nie mam. Zresztą najbardziej zależało mi na tej podświetlanej szczoteczce :)

      Usuń
  5. Ja kiedyś kupiłam tak tusz z Rimmela poprostu sie zdarza szkoda bo to denerwuje

    OdpowiedzUsuń
  6. nie .... ale wydawał się fajny :/

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie! Mam nadzieję, że uda Ci się wyjaśnić z nimi wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie to jak krew z nosa ale może za chwilę coś drgnie ...

      Usuń
  8. Reklamacja albo plynna witamina E do srodka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebym ja jeszcze miała płynną witaminę E pod ręką ;)

      Usuń
    2. w większości aptek (u Ciebie też :P) dostaniesz wit. e w kapsułkach. Przecinasz jedną i wlewasz do tuszu. Nie dość, że tusz odżyje, to będzie miał działanie odżywcze.

      Usuń
  9. zdarzyło, oj zdarzyło... wrzucaj go czym prędzej do szklanki z gorącą wodą, a powinien być jak nowy, o ile coś w nim jeszcze jest, bo skoro wyschnął na wiór to na moje musiał być już otwierany i po prostu źle zamknięty, a nie daj Boże, może służył dziewczyną jako "tester" :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie był zafoliowany :/ jutro wypróbuję ten sposób z ciepłą wodą. Może coś da?

      Usuń
  10. Oczywiście ja jako rasowa sroka, zamiast patrzeć na tusz wypatrzyłam te piękne ozdobne jajka? :D Wysuszone tusze to swego czasu była zmora Rossmanna :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie beznadziejny. Gdybyś na wstępie nie zaznaczyła, że chodzi o tusz to powiedziałabym- o ładnie wyglądasz bez pomalowanych rzęs.

    OdpowiedzUsuń
  12. niestety też mi się taka sytuacja przytrafiła z tuszem YSL.. był koszmarnie suchy, a szczota mega sklejona :/ poleciał do kosza :/

    OdpowiedzUsuń
  13. opakowanie ma bardzo ciekawe- i to lusterko i światełka;) szkoda, że trafił Ci się taki egzemplarz. Mam nadzieję, że sprawę uda się pomyślnie załatwić;)

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie podobnie było z tuszem theBalm :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Podobnie miałam z tuszem z Astora, Play in Big. Przez kilkanaście minut nakładania, byłam zadowolona. Po półgodzinie spojrzałam w lustro o cały tusz znajdował się nie na rzęsach, a pod moim oczami. Wyglądałam jak urocza panda!

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że czasami trafiają się tylko takie felerne sztuki, no ale jak się człowiek raz sparzy to więcej nie spróbuje;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie przez co trochę jestem zrażona do Too Faced ...

      Usuń
  17. Mi się kiedyś zdarzały takie niespodzianki, ale to raczej tuszy za 5-10 zł, więc nawet nie było sensu wyjaśniać. Tutaj to rzeczywiście polecieli w kulki. Czekam na wieści w tej sprawie, ciekawe jak zachowa się firma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że sprawa wyjaśni się w przyszlym tygodniu ...

      Usuń
  18. na moich ręsach tusz zawsze długo się trzymał, nie wiem tylko czy to ich zasługa czy po prostu nie trafiłam na felerny produkt :D

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak coś jest suche to nie ma jak sie trzymać na rzęsach ;)

      Usuń
  19. Nie miałam takie sytuacji bo zwykle wybieram tusze te z tyłu jeśli są to te drogeryjne. Wtedy wiem, że nikt mi się do nich nie dobierał. A reanimacja tuszu to zwykle kilka kropel toniku lub duraline z inglota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tusz był zafoliowany dlatego nie spodziewałam się takiej niepodzianki :/ nie wiedziałam, żetonik może uratować tusz?

      Usuń
  20. Oj mi też się trafiła taka anty-przygoda z MF 1000 calorie - potężne rozczarowanie..a ostatnią porażką był Hypnose Star Lancome - osypywał się po paru minutach tworząc malowniczą abstrakcję pod oczami:)
    Szkoda - ciekawe właśnie czy CI się trafił taki egzemplarz czy generalnie są do niczego..zamysł był superowy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie jestem sama w tej niedoli... Trochę to pocieszające :)

      Usuń
  21. nie miałam takiej sytuacji, ale zawsze boję się, że kupię tusz, a tu taka Sahara :/

    OdpowiedzUsuń
  22. Nic nie widać. Chyba stara ta maskara.

    OdpowiedzUsuń
  23. A to Ci niespodzianka.. Może jakiś felerny egzemplarz?

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj myślałam , że to zdjęcie przed a nie po .

    OdpowiedzUsuń
  25. Faktycznie z rzesami nie zrobil nic a nic no i ,ze az taki wyschniety ??szkoda :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, jest mi bardzo miło, że chcecie mnie czytać :)
Jeżeli podoba Ci się mój blog, zostań ze mna na dłużej i badź moim obserwatorem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...