Ten rok jest zdecydowanie rokiem samoopalaczy, dopiero teraz doceniłam to jak łatwo i szybko można wyczarować na sobie zdrową opaleniznę bez udziału szkodliwego słońca. Zaczęło się od rajstop w sprayu Sally Hansen żeby skończyć się na używaniu opalenizny w butelce na każdej części ciała. Chyba zgodzicie się ze mną, że każdy czuje się lepiej muśnięty słońcem?
WOW Browm to dziecko dwóch Irlandek, Frances Brennan i Donna Ledwidge, które niezbyt zadowolone z dostępnych samoopalaczy postanowiły stworzyć idealny produkt opalający. I tak powstały kosmetyki WOW Brown, stworzone z najlepszych składników i w pełni bezparabenowe.
W moje ręce trafił Ready to Glo w odcieniu light/medium (ok. €20/100ml ale warto polować też na promocje). Samoopalacz, który z założenia ma być bez specyficznego biszkoptowego smrodku, tak charakterystycznego dla podobnych produktów, dający złoto brązowy efekt, który na ciele ma się utrzymać od siedmiu do dziesięciu dni.
Ready to Glo to mała ale poręczna buteleczka idealnie pasująca do dłoni - jedyne zastrzeżenie mam do pompki, która pod sam koniec wypluwała z siebie spore krople produktu zamiast rozpylania delikatnej mgiełki. Zazwyczaj nie nakładam takich produktów bezpośrednio na ciało tak też i tutaj w ruch szła rękawica. Już podczas aplikacji skóra ciała się zabarwia i z łatwością da się zobaczyć gdzie już go nałożyłam a gdzie jeszcze muszę dojechać. Nie tworzy smug ani plam i dlatego kilka razy pokusiłam się na nałożenie go na twarz i ani razu nie zrobił mi krzywdy.
Prysznic zalecany jest co najmniej po pięciu godzinach, dla pogłębienia kolor można wydłużyć ten czas ale przyznam, że nie do końca się do tego dostosowałam ale nie zauważyłam też większej różnicy w kolorze. No właśnie, kolor! Biszkoptowy, lekko karmelowy ze zdrowym błyskiem <3 czasani dokładałam jeszcze jedną cienką warstwę następnego dnia dla pogłębienia koloru, co nadal wyglądało bardzo naturalnie.
A zostając w temacie biszkoptów, Ready to Glo lekko nim pachnie ale mi ten zapach bardzo się podobał, wręcz lubiłam się w niego wwąchiwać. Samoopalacz odrobinę brudzi dlatego warto nakładać go na noc i zakładać niezbyt lubiane piżamy ;)
Na skórze utrzymywał się cztery, czasami pięc dni, schodził bardzo równomiernie. Nie mogę powiedzieć dokładnie na ile aplikacji mi starczył, według zapewnieć producenta to 7 do 10 pełnych użyć, nie zawsze używałam go na całe ciało, raz było mniej członków raz więcej ale podczas dość regularnego stosowania zdenkowałam go po niecałych trzech miesiącach.
Polecam!
Jaki macie stosunek do samoopalaczy? Lubicie czy może nigdy po nie nie sięgacie? Macie jakiegoś ulubieńca?
Nie używam tego typu produktów, więc się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNigdy o nim nie słyszałam, zaciekawił mnie :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu, ale kiedyś używałam takiego samoopalacza z sun ozon w sprayu i był bardzo przyjemny :)
OdpowiedzUsuńSun Ozon to Rossmannowe dziecko, tak?
UsuńNie używam samoopalaczy, ale ten bardzo fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie używam samoopalaczy przez ten ich specyficzny zapach właśnie...
OdpowiedzUsuńNiektóre niestety okropnie śmierdzą.
UsuńZainteresowałaś mnie nim ;-) Jakiś czas temu używałam samoopalacza, teraz słońce coraz rzadziej, więc warto skorzystać.
OdpowiedzUsuńSamoopalacz to świetne rozwiązanie. Musimy dbać nasze ciało i unikać szkodliwych promieni słonecznych, chociaż często się temu nie podporządkowuję, szczególnie na urlopie:)
OdpowiedzUsuńa ja jakoś nie umiem przekonać się do samooplaczy...no chyba, że nie umiem ich nakładać, może dlatego ;)
OdpowiedzUsuńSwego czasu dosyć często sięgałam po kosmetyki samoopalające, ale za każdym razem bardzo przeszkadzał mi ten specyficzny smrodek, który pozostawał na ciele. Nie umiem go do niczego porównać, ale na pewno nie kojarzy mi się z biszkoptem :) W końcu zaakceptowałam swoją bladą cerę i już ich nie używam.. :P
OdpowiedzUsuńNie używam samoopalaczy, ale po opisie wygląda na warty uwagi :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie używam. Tzn mam tylko do twarzy takie kropelki brązujące ;)
OdpowiedzUsuńTe z Clarins?
UsuńSzczerze mówiąc to nie używałam nigdy samoopalacza :)
OdpowiedzUsuńJa nie używam i nie lubię samoopalaczy. :)
OdpowiedzUsuńnawet ja się przekonałam ostatnio do samoopalaczy :P
OdpowiedzUsuńJa wolę pozostać blada :)
OdpowiedzUsuńU mnie też ten rok jest rokiem samoopalaczy.
OdpowiedzUsuńA jak u niego z charakterystycznym smrodkiem?
ma coś z tego smrodku ale mimo to nie jest to nachalny zapach a nawet dość przyjemny ;)
Usuń