Od tygodnia spędzam lwią część czasu na plaży - leżę plackiem, próbuję pływać, namiętnie wcieram w ciało kremy przeciwsłoneczne i poprawiam kapelusz na głowie. Raz się żyje, taka pogoda może się już nie powtórzyć i przez to trochę zaniedbuję bloga. Wyobraź sobie moje zadowolenie kiedy dostałam wczoraj lipcowy GlossyBox bo tematyka tego pudełka wręcz błagała o zrobienie zdjęć na plaży.
Z tego co zauważyłam polska i amerykańska edycja GB też zatrudniła takie pudełko. O ile lubię te zwykłe bladoróżowe pudełko, które dostaję co miesiąc o tyle ten morski wygląd tym razem był miłą zmianą.
GlossyBoxowa gazetka też została utrzymana w morskiej tonacji. Swoją drogą podczas robienia zdjęć wiał mocny wiatr i zdmuchnął mi tą nieszczęsną gazetkę. Biegłam za nią przez pół plaży (a biegać nie lubię) a kiedy już ją złapałam przypomniało mi się, że zostawiłam pudełko baaardzo blisko wody i już się bałam, że pochłonęły je morskie fale. Na szczęście tak się nie stało ;)
W tym miesiącu dostałam 3 (no tak jakby 4) pełnowymiarowe produkty i 2 miniaturki. Oprócz jednej/dwóch rzeczy jestem zadowolona z zawartości pudełka i na pewno wszystko wykorzystam.
Odświeżająca mgiełka do twarzy z
anatomicals - zdążyłam już jej użyć na plaży. Pachnie bardzo przyjemnie, jest lekka, nie ściąga skóry twarzy i nie sprawia, że jest ona lepka po użyciu. Zawiera ona ekstrakty z lawendy, róży, aloesu i oczaru wirginijskiego. Sama na pewno nie sięgnęłabym po ten spray a zapowiada się całkiem ciekawie, dzięki Glossy! 100ml sprayu kosztuje 6 funtów.
Jest i bling bling bling czyli naklejki na paznokcie z
Essie. Nigdy nie używałam jeszcze takich naklejek i nie mogę się doczekać żeby je przykleić! Nie wiem tylko
paczemu jest tam 18 naklejek? Czy przy drugiej aplikacji mam udać, że nie mam dwóch paznokci? Ciekawa jestem czy naprawdę wytrzymają do 10 dni - są drogie ale jeżeli są trwałe to na pewno zainwestuję w nowe naklejki. Za komplet zapłacimy 9.99 funtów.
O firmie
Coola nigdy nie słyszałam ale to co dostałam mnie w pełni satysfakcjonuje. Jest to krem mineralny z SPF20 do twarzy z tintem. Nie zrobiłam jeszcze testów na twarzy i nie wiem czy ten kolor będzie mi pasował ale podejrzewam, że da radę. Jest w pełni naturalny, jego skład jest czytelny nawet dla takiego żółtodzioba jak ja. Czy jest jakiś minus? Tak - to, że jest go tylko 7ml. Możliwe, że pokuszę się o zakup pełnowymiarowego opakowania w przyszłe lato jeżeli się zaprzyjaźnimy. 50ml kremu kosztuje 29.99 funtów.
Spray do włosów z
Alterna ma sprawić, że włosy po użyciu będą wyglądać jakbyśmy dopiero co wyszły z wody.Mam już podobny produkt z She Said Beauty ale jeszcze żadnego nie użyłam. Teraz starcza mi taplanie się w morzu, włosy sa falowane i ten blond look pasuje do lekko opalonej skóry, ale to tylko moje zdanie ;) Skład tego kosmetyku jest baaaardzo długi, nie wiem czy to dobrze czy źle ale dam mu szansę. Włosy nie ręka, odrosną.
Dostałam 25ml sprayu a za pełnowymiarowy 125ml produkt zapłacimy 23 funty.
Na koniec zostawiłam coś co nie do końca przypadło mi do gustu a chodzi o farbki do ust od
Sleek. Nie jestem przekonana co do tych kolorów bo w pudełku znalazłam kolor łososiowy i brzoskwiniowy. Podobno można je ze sobą mieszać i możliwe, że stanę się małych alchemikiem na kilka minut. Narazie pozostawiam je nieotwarte, muszę się przespać z tą decyzją ;)
Za jedną, 8ml tubkę zapłacimy 4.99 funtów.
Jakby nie było, moje pudełko na oko warte jest 30 funtów i jestem w miarę zadowolona. Nie jestem pewna co te Sleekowe farbki mają wspólnego z morskimi, plażowymi klimatami ale nie będę się spierać.
Spodobało się Wam to pudełko? Może jest coś o czym chciałybyście przeczytać w najbliższym czasie? A wczorajsza sesja zdjęciowa odbyła się w takim otoczeniu
Buziaki,