Nie widzę sensu w rozpisywaniu się na temat opakowanie - limitka, nie limitka, zawsze jest takie same.
Skład ma bardzo świąteczny bo znajdziemy w nim kawałki migdałów i olej z tychże, ekstrakt ze świeżych mandarynek, suchą żurawinę, masło kakaowe, olejek z drzewa sandałowego i ... brandy. Wąchając Buche do Noel przed oczami mam makowiec z ogromną ilością bakalii. Pachnie jadalnie, Bożonarodzeniowo a zapach jest nadal wyczuwalny po zmyciu pasty z twarzy.
Podobnie jak Let the Good Times Roll, żeby użyć Buche de Noel trzeba oderwać kawałek czyścika, połączyć go z odrobiną wodą aby uzyskać pastę. Sam czyścik ma mało zwartą konsystencję, jest sypki, przez co trochę ciężko rozrobić go z wodą do z a w dodatku te kawałki żurawiny i migdałów lubią się oddzielać i spływać po twarzy. Te migdały, które jednak zostaną na twarzy świetnie ją masują.
Jak działa? Nie tak jak się tego spodziewałam.
Ten świąteczny busz jest zbyt delikatny do stosowania go jako peeling, tak jak LtGTR i używam go jedynie dla wieczornej chwili przyjemności. Niestety, pomimo tego że zawiera masło kakaowe nie nawilża twarzy ale zostawia ją delikatną w dotyku. Dla mnie to trochę za mało ;)
Buche de Noel nie jest już dostępny na stronie internetowej LUSHa a ja nie mogę znaleźć rachunku ale wydaje mi się, że za ponad 250g czyściku zapłaciłam niecałe 15euro. Biorąc pod uwagę dość dobrą wydajność tego pana podejrzewam, że będzie ze mną do wakacji.
Macie jakieś doświadczenia z czyścikami LUSHa? A może nabyłyście coś z ich świątecznej serii?
Buziaki,
Gosia
Ja uwielbiam Angels on Bare Skin :)
OdpowiedzUsuńSprawdza się rewelacyjnie.
Moja mama chyba go uźywała i tez mówiła, że jest całkiem przyjemny :-)
UsuńBedziesz go zamrazac jesli chcesz zuzywac go do wakacji?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak.
UsuńNiestety nie mam doświadczenia z LUSH :( ale mam nadzieję, że to się zmieni :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się uda :-)
UsuńMam ochotę na Angels On Bare Skin.
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńbrandy? uuuu myślę że bym polubiła Pana Świątecznego :D
OdpowiedzUsuńTobie tylko alkohol w głowie ;-)
UsuńMam kawałek tego czyścika od Kasi z TheFlyingTrashcan i mi się bardzo podoba :) To w ogóle m oje pierwsze spotkanie z Lushem, więc jestem mocno podekscytowana :) Obecnie nie mogę używać peelingów, bo stosuję krem z retinolem i drugi z kwasami, muszę uważać, żeby nie podraźnić skóry, a ten czyścik doskonale się spisuje :)
OdpowiedzUsuńChyba zależy kto jakie ma wymagania i potrzeby, ja lubię mocne zdzieranie :-)
UsuńJa też zazwyczaj lubię mozne zdzieranie, ale teraz nie chcę niepotrzebnie podrażniać skóry :(
UsuńJA JESZCZE SIE NIE SPOTKAŁAM Z TYMI KOSMETYKAMI:( ALE JAK DORWE TEN SKLEP STACJONARNIE TO SIE SKUSZĘ:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :-)
UsuńNie miałam, ale może kiedyś dopadnę, to wypróbuję. :))
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że dopadniesz :-)
Usuńnie znam niestety nic tej firmy i raczej nie prędko dane mi będzie poznać :(
OdpowiedzUsuńOj, szkoda :-(
Usuń..musze go miec! Uwilbiam Lush :)
OdpowiedzUsuńps. Kochana wrzucilam 'zajawke' Twojego posta na Polskich Blogach Kobiecych na swiecie
Ja też :-)
UsuńJa bardzo polubiłam się z tym panem. Pięknie pachnie, świetnie oczyszcza skórę. Nie spotkałam się u nas z taką dużą pojemnością.
OdpowiedzUsuńA mnie on nie porwał, wolę LtGTR :-D tak? Chyba nawet na stronie online można takie duże kupić?
UsuńGdybym miała do nich tylko dostęp ;) O świątecznrj serii mogę tylko pomarzyć.
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają ;-)
UsuńW tym tygodniu go zdenkuję :) Bardzo fajny produkt,"uprzyjemniacz" wieczorów właśnie :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, uprzyjemniacz ;-)
UsuńU mnie Buche de Noel sprawdzał się cudownie. Skóra była mięciutka i bez najmniejszego uczucia ściągnięcia. Bardzo dobrze wspominam nasze wspólne masaże ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja od tego mam LtGTR a Buche jest tylko dla zapachu ;-)
UsuńPierwsze widzę i słyszę, ale wygląda wspaniale, smakowicie :)
OdpowiedzUsuńPachnie jeszcze lepiej ;-)
Usuń3 zdjęcie od góry skutecznie mnie odstrasza :D
OdpowiedzUsuńTy wiesz że do tej pory nie miałam nic z lusha :D a ten specyfik zjadłabym łyzeczką, smakowicie wygląda :D
OdpowiedzUsuńA masz Lusha gdzieś blisko?
UsuńOsobiście nic z LUSH nie miałam i tak naprawdę to po raz pierwszy czytałam o tej marce na Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńAle świetna konsystencja , chyba po otworzeniu nie wiedziałabym czy mam to jeść czy nakładać na twarz ;D
OdpowiedzUsuńWczoraj pisząc o nim zamarzył mi się makowiec :-D
Usuńmuszę przyznać, że wygląda mało apetycznie :p
OdpowiedzUsuńEee tam ;-)
UsuńKochana pojechałam po niego specjalnie i juz go nie było ;( może w przyszłym roku uda mi sie go wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńO nie :-( szkoda.
Usuńno to rzeczywiście mało robi jak na taki produkt mimo t zapach pewnie przyjemny :)
OdpowiedzUsuńI to bardzo :-)
UsuńNie miałam, ale też jakoś zakup tego kosmetyku mnie nie kusi. W LUSH'a to mam ochotę wypróbować kule do kąpieli i maseczki w pierwszej kolejności. :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się kule marzą :-)
UsuńNie lubię Lusha, choć mam go prawie pod nosem, nie mogę tam nawet wchodzić, bo od tego zapachu mnie mdli zaraz, także zapewne nieprędko stamtąd coś kupię, tym bardziej, że jak raz przezwyciężyłam smrodek, weszłam i oblukałam to wszystkie produkty mi strasznie śmierdziały i nie miałam ochoty nic kupić, tylko natychmiast wyjść:) Może ja dziwna jakaś jestem? :)
OdpowiedzUsuńBo w sklepie te wszystkie zapachy się mieszają i też mi na początku śmierdziało ;-)
UsuńMiałam Aqua marina i lubiłam, choć zapach nie był rewelacyjny. Ten kusi mnie od dawna :)
OdpowiedzUsuńHmm ciekawa jestem jak pachnie?
UsuńJa w ogóle jeszcze nie miałam nic z Lush'a. A co polecasz?
OdpowiedzUsuńA co Cię interesuje?
Usuńpierwszy raz widze taki wynalazek. wyglada fajnie :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam takiego czyścika i nie sądzę, że się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńLet the Good Times Roll jest lepszy :-D
UsuńWidzę, że Tobie też nie pożałowali tych glonów, z którymi nie ma co zrobić :D
OdpowiedzUsuńTemat wywałkowany przeze mnie na blogu w ubiegłym roku - robiłam porównanie busza i moich ukochanych Angels on Bare Skin, które są odrobinę bardziej peelingujące, ale w sumie bardzo podobne :)
Ja mając najbliższego Lusha za granicą posmakowałam już wszystkiego co mnie interesowało i też już nie mam chciejstw, alleluja!
To glony? Za cholerę nie wiedziałam co to jest :-p
UsuńZa delikatny jest on dla mnie i Angels pewnie też nie przypadłby mi do gustu.
Wiesz, że powoli też nie mam już Lushowych chciejstw? Wyczerpałam temat, teraz na tapecie jest S&G, które pewnie też za chwilę mi obrzydnie :-D
Czyściki Lusha to moje chciejstwo...niestety niedostępne w PL, więc trzeba czekać na możliwość dorwania:)
OdpowiedzUsuńA na Allegro pewnie ze sporą przebitką?
UsuńJa (dzięki Tobie! ) pojechałam w grudniu po Let the Good Times Roll. Bardzo przyjemny, smakowity tylko... jak dla mnie troszeczkę za delikatny aby nazwać go peelingiem, ale nie umniejsza to przyjemności z użytkowania :-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Dla mnie to dość mocny peeling :-D w takim razie Buche byłby dla Ciebie zbyt delikatny ;-)
UsuńNie miałam nigdy, ale na zdjęciu nie wygląda aż tak delikatnie :), kiedyś lubiłam szampony od nich ale teraz jakoś nic już mnie do nich nie ciągnie
OdpowiedzUsuńNo właśnie dla mnie jest bardzo delikatny. A jakich szamponów używałaś?
Usuńzawsze zdycham do kosmetyków Lush :) tego jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńA co narazie najbardziej przypadło Ci do gustu?
UsuńAle bajer, pierwszy raz o czymś takim słyszę :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńSzkoda, że w zwykłych drogeriach go nie ma :(
OdpowiedzUsuńWiem :-(
Usuńmyslalam, ze uda mi sie go kupic- jednak nie wiem nawet czy byl on w naszym hiszpanskim lushu ;)
OdpowiedzUsuńno coz.... kupilam czyscik z pop cornem- mj ulubiony!!