Wow, nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem ale jestem pod wrażeniem tego co udało mi się zdenkować w lutym. Nie przywiązywałam do tego zbyt wielkiej wagi a prawie codziennie coś lądowało w denkowym worku. Wydaje mi się, że im mniej przejmuję denkowaniem tym więcej mam pustaków ;-) chyba trochę się zakręciłam więc przejdę do zaprezentowania lutowych denek.
Prawda, że jest tego sporo? A na pewno o wiele więcej niż w zeszłym miesiącu.
Chyba już wspominałam, że w Irlandii jest bardzo mały wybór płynów micelarnych dlatego kiedy na sklepowej półce wypatrzyłam Skin Perfection 3in1 Puryfing Micellar Solution z L'Oreal wzięłam od razu dwie butelki. Na razie zostanę przy tym micelu, świetnie zmywa makijaż, nie podrażna i jest tani jak barszcz. Co prawda chcialabym jeszcze przetestować płyn z Garnier ale nigdzie nie mogę go znaleźć. Coraz bardziej skłaniam się ku stwierdzeniu, że Soap&Glory może poszczycić się tylko produktami do ciała. Mleczko do mycia twarzy Peaches&Clean to niemały niewypał. Ani nie zmywało dobrze ani nie okazało się wydajne bo kiedy w opakowaniu zostało 1/4 mleczka, pompka odmówiła współpracy. Kaplica, kaput i do worka z pustakami. Spray misty for me z anatomicals dostałam w wakacje w Glossybox. Używałam tego sprayu jako tonik, odświeżał i przyjemnie pachniał.
Chyba nie mam już w zapasach żadnego żelu pod prysznic Original Source, i dobrze bo te żele już mi zbrzydły. Miętowa wersja była bardzo rześka i umilała mi prysznice jednak nadal twierdzę, że te żele są bardzio przereklamowane. Lakier do włosów Pantene Pro-V służył mi bardzo długo ale jak najbardziej go polubiłam. Utwardzał fryzurę bez efektu hełmu. Zmywacz do paznokci Byphasse zachowywał się po prostu jak zmywacz ;-) w zamian używam teraz zmywacza Sally Hansen.
Udało mi się też zużyć miniaturkę Tonique Douceur z Lancome, który okazał się być całkiem całkiem. Mam coraz większą ochotę na poznanie pielęgnacji tej firmy. Mleczko Galateis Douceur nie do końca przypadło mi do gustu ale tylko dlatego, że taka konsystencja nie jest moją ulubioną. LUSHowe opakowania kryły w sobie dwie maseczki do twarzy Ayesha i BB Seaweed, bodajże obie na bazie glinki. Zużycie ich zajęło mi sporo czasu i nadal nie wiem co o nich myśleć.
Aaa, kolorówka! Wychodzę z założenia, że kolorowe kosmetyki nie są do zużywania a do używania ale nadal cieszę się kiedy uda mi się coś zużyć. Tusz do rzęs the Colossal Volume Express z Maybelline świetnie podkreślał rzęsy nadając im nie tylko objętości ale i długości. Nie przepadam za drogeryjnymi tuszami do rzęs ale już byłam skłonna kupić go ponownie kiedy ... wysechł na wiór zaledwie po dwóch tygodniach. Szkoda. Puder do twarzy Mineralize Skinfinish Natural z MAC to juz moje drugie opakowanie, które zużyłam. To mój ulubieniec ale chyba potrzebuję czegoś nowego i świeżego więc raczej go nie kupię ponownie przez najbliższych kilka miesięcy. Eyeliner w płynie no name kupiony jakiś czas na eBay to istna porażka. Po wyschnięciu można było go odklejać niczym kawałki kleju. Kolejny tusz do rzęs Hypnose z Lancome pokazywałam już jakiś czas na blogu (linka nie będzie bo nie ogarniam linkowania na tablecie;)). Cudownie podkreślał rzęsy ale uwielbiam testować nowe tusze więc ten już się u mnie nie pojawi. Recenzja pomadki do ust Corralize me! z Essence była jedną z pierwszych, które pojawiły się u mnie na blogu. Potem kolor jak i sama pomadka mi zbrzydły a ja trzymałam jà chyba tylko z sentymentu. Jednak nadeszła pora na pozbycie się śmieci.
Serum do twarzy Idealia z Vichy pojawia się w denkowcach już któryś raz z kolei. Jednak nadal nie zmieniłam zdania co do tego specyfiku. Po kilkunastu minutach od nałożenia roluje sie na twarzy i zostawia na niej wiórki. Miniatura kremu do twarzy Yin Yang naprawdę mnie zachwyciła bo cudownie nawilżał twarz. Jednak nie pokuszę się o zakup pełnowymiarowego kosmetyku bo jego mała dostępność mnie do tego nie zachęca. Punktowy żel na pryszcze Normaderm Hyaluspot,też z Vichy okazał się u mnie niewypałem. Moja siostra była nim zachwycona, zresztą napisala u mnie jego recenzję, a umnie zupełnie się nie sprawdził. Nie robił nic. I 'starter kit' Dermablend, znowu z Vichy, wyrzucam bo kolory są baaardzo ciemne więc za nic nie uda mi się go nawet liznąć.
To wszystko w tym miesiącu - sporo, prawda? Jestem ciekawa czy znacie moich denkowców i czy podzielacie moje zdanie o nich? Jak Wasze denka w lutym?
Buziaki,
Gosia
używam właśnie płynu do demakijażu z Lancome i jest koszmarny; oczy po nim mi łzawią i pozostawia na nich mgłę - bubel za duże pieniądze!!
OdpowiedzUsuńChyba jesteś pierwsza osoba, ktora na niego narzeka ...
UsuńNo pieknie!! Ja z checia wyprobuje ten micel loreala. Lancome lubie, zarowno tusze jak i plyn do demakijazu, ktory czesto dostaje w miniaturce.
OdpowiedzUsuńWypróbuj bo jest całkiem dobry :-)
Usuńnono, trochę się uzbierało :D moje lutowe nie było duże, ale marcowe będzie większe :D
OdpowiedzUsuńI tego się trzymajmy :-)
UsuńNie wyrzucaj tego starteru wystaw na ebay bo to sie rozchodzi jak swierze bółeczki:)
OdpowiedzUsuńNo co Ty? Wyrzucone, nie mogłabym go nikomu dać, za stary już był.
UsuńZgadzam się co do Soap&Glory do ciała kosmetyki idealne do twarzy ciut słabe, OS zele lubie.
OdpowiedzUsuńOS maja ciekawe zapachy ale nadal uwazam, ze sa przereklamowane :-)
UsuńFaktycznie świetnie Ci poszło, pokaźne to denko:)
OdpowiedzUsuńWidzę swój ulubiony tusz z Maybelline ;) Szkoda że krem z Vichy tak zadziałał bo miałam na niego ochotę a nie nawidze gdy krem roluje mi się na twarzy :P
OdpowiedzUsuńNo miałam cudowne wiórki na twarzy ;-)
UsuńSpore denko. :) Kosmetyki kolorowe też używam bardzo długo i uważam tak samo jak Ty. :)
OdpowiedzUsuń:-*
UsuńZgadzam sie w prawie 100% jesli chodzi o peaches and clean. Ja go uzywalam jako drugi krok zaraz po olejku takze dokladnie nie wiem jak zmywa makijaz bo olejek zdazyl wiele juz zrobic. Nie starczyl mi na zbyt dlugo bo w sumie chyba nawet nie trzy tygodnie.
OdpowiedzUsuńMialam tez mleczko z lancome, ale poniewaz nie lubie sposobu 'na platek', po prostu robilam to tak jak z peaches and clean. Wcieralam mleczko w twarz po czym usuwalam woda.
Lubie tonik z Lancome, ale ten rozowy, dla suchej skory.
Co do Hypnose to wg mnie jest swietna, jesli chodzi o efekty, ale po moesiacu zrobila sie strasznie sucha i zaczela sklejac dziwnie rzesy :-(
Peaches też używałam jako drugi krok ale kilka razy chciał zobaczyć czy da radę z makijażem, takim kilkunastogodzinnym wiėc prawie niczym ;-) z Hypnose wyciagmełam jakieś trzy miesiace ale ostatni miesiac to wlasnie sucharek był.
Usuńznam tylko Loreal płyn, ubóstwiam go, najlepszy
OdpowiedzUsuńJest naprawde godny uwagi :-)
UsuńSporo zużyłaś:) lubię ten płyn z Loreala...u mnie denko w lutym też nie było jakieś malutkie, ale to tylko dlatego, że zawierało w sobie zdenkowanych i stycznia i lutego:) powiem szczerze, że mnie te comiesięczne posty mobilizują do zużywania, bo przecież "nie będę miała co pokazać:D" a przy okazji robi się luz w szafkach i nic nie zalega:)
OdpowiedzUsuńDenkowe posty też sa dla motywacja do zuzywania bo gdyby nie one mialabym pootwieranych dziesiatki takich samych kosmetykow.
UsuńBardzo ładne zużycia. Micel L'oreala polubiłam, dobrze zmywał makijaż, a przy tym się nie pienił i nie kleił. Szkoda, że Peaches&Clean to nie wypał. Ich żel do mycia twarzy bardzo polubiłam.
OdpowiedzUsuńA jak nazywa sie ten zel?
UsuńW moim denku również żel OS, nie przepadam za nimi, a na dodatek mam zapas kilku sztuk :( Moją skórę wysuszają, a zapachy nie trafiają w moje gusta.
OdpowiedzUsuńKtoś im zrobił niezła reklamę w blogosferze ;-)
UsuńNieźle Ci poszło :)
OdpowiedzUsuńMożesz być z siebie dumna, sporo tego.
OdpowiedzUsuńMi ten micel z Loreal średnio służy, ten z Biedronki sprawdza się u mnie dużo lepiej.
Chyba niedługo uda mi się to sprawdzić ;-)
UsuńSporo tych zużyć :) Też uważam że żele OS są mocno przereklamowane, ale mimo wszystko lubię ich wersje zapachowe :)
OdpowiedzUsuńCzasami uda im się stworzyć cudowny zapach ;-)
UsuńU mnie słabo było w lutym :-( ale w marcu nadrobię ;-) Właśnie skończył mi się Colossal :-(
OdpowiedzUsuńA bylo Wam dobrze?
UsuńGratuluję takiego zużycia, ja się właśnie przymierzam do mojego pierwszego denka :) nie miałam żadnego z kosmetyków.
OdpowiedzUsuńPierwszego?
UsuńGratuluję zużyć :) Sporo kolorówki skończyłaś :) Też polubiłam micel L'oreal :)
OdpowiedzUsuńdużo słyszałam o tym płynie z Loreal i chętnie go spróbuje jak skończy się mój dotychczasowy :)
OdpowiedzUsuńA jaki teraz używasz?
UsuńMicel z Loreal jak dla mnie jest genialny!
OdpowiedzUsuńGarnier mi się jeszcze marzy ;-)
Usuńspore denko! miałam kiedyś ten żel z OS :)
OdpowiedzUsuńZ Twojego denka mam tylko Micellar Solution z L'Oreal jest ok denerwuje mnie w nim to że, za dużo sie go wylewa :/ Ja znalazłam w superdrug kolejny micellar B.pure mozesz sobie podpatrzyć u mnie jak wyglada :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem teraz bardzo go ciekawa :-)
UsuńSpore denko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Calkiem sporo :) Uwazam ze tonik Lancome jest fantastyczny! :)
OdpowiedzUsuńJa też :-)
UsuńTo znacznie więcej niż.. "denko" ;-) Z zaprezentowanych używam już drugą butelkę micela z Loreal - uwielbiam. Mineralize Skinfinish Natural - kocham i używam codziennie - ciekawe kiedy i ja go zdenkuję bo końca nie widać (nawet połowy nie widać :-P) - Vichy - Idealia zużyłam ogólnie dwa kremy i jedno serum - szkoda, że nie ma takich efektów jak w reklamie... To chyba tyle - mała garść recenzji ode mnie ;-)
OdpowiedzUsuńJa chciałabym wypróbować micel z Garnier ale nie wiem kiedy się uda. MSN używałam chyba ponad rok więc kiedyś zdenkujesz ;-)
UsuńDzisiaj byłam na zakupach w tesco i był garnier za 3.99 a w botssie 4.99 musisz zagladnąć do swojego tesco Pozdrawiam :) ps były tez mega promocje na perfumy w bootsie :)
UsuńMam też ten peeling Original Source, mi bardzo przypadł do gustu, jest świetny np. po treningu, tak orzeźwia ;)
OdpowiedzUsuńA to peelingu jeszcze nie miałam :-)
UsuńJa się nie mogę jakoś zebrać do trzymania pustych opakowań i u mnie mnie posta z denkiem nie będzie :D
OdpowiedzUsuńZmienisz zdanie :-D
UsuńTak mówisz? Zobaczymy :D
UsuńMam w szafce tusz colossal i niedlugo zaczne testowac.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy sie polubicie :-)
Usuńmuszę wreszcie skusić się na ten micel :)
OdpowiedzUsuńA skuś skuś :-D
Usuńzaszalałaś!
OdpowiedzUsuńmam takie samo zdanie na temat żeli OS..
Micela z L'Oreala bardzo lubię i sama ostatnio zrobiłam sobie zapas, kiedy był w promocji;) Ja akurat lubię żele z OS. Są trochę przereklamowane, ale mają fajne zapachy:) Mam maskarę z Maybelline 100% Black i moja już od początku była sucha:/ Teraz odstawiłam ją na trochę i mam nadzieję, że nabierze rozpędu :P
OdpowiedzUsuńObawiam się, że o ile bardzo płynna maskara trochę przyschnie o tyle sucha już się nie zmokrzy ;-)
Usuńależ tego dużo, u mnie dużo skromniej..
OdpowiedzUsuńRaz na wozie raz pod wozem :-)
Usuńłoooo poszalałaś! ja ten lakier z maybelline miałam od roku i dopiero teraz zasechł, wiec miałaś jakiś wcześniej otwarty egzemplarz : c
OdpowiedzUsuńBył zapakowany w kartonik więc nie ma takiej opcji.!
UsuńAle tego nazbieralas!!:) mi sie marzy ten rozswietlacz z MAC:)
OdpowiedzUsuńA jaki? Ten mój denkowiec to akurat puder :-)
Usuńnono :) niezle ci poszlo!!!
OdpowiedzUsuńzawsze podziwiam wtrwalosc dziewczyn w fotografowaniu i zbieraniu zuzytych produkow- u mnie sie to nie miesci i po prostu wyrzucam do smieci !!!